Wielu z nas z nostalgią wspomina przekopki w piaskownicy albo speleologię dziecięcą na morskich plażach, gdy nasze zabawki zwiedzały stworzone przez nas jaskinie i piaskowe konstrukcje. Wtedy oczywiście wydawały nam się bardzo ważne i jak widać, tego typu konstrukcje mogą takie być. Wszystko jest kwestią skali – tak dołu jak i zabawek tam pakowanych.
Najgłębszą do tej pory dziurą badawczą na Ziemi był SG-3 czyli Supergłęboki Odwiert Kolski. Na rosyjskim Półwyspie Kolskim, w obwodzie murmańskim. Mierzył 12,2626 km, choć planowano dokopać się nawet do 15 kilometrów. Prace rozpoczęły się w 1970 roku i trwały do 2005 roku. Odwiert opuszczono, a sprzęt zezłomowano, jest to praktycznie porzucona konstrukcja od 2008 roku. W tym czasie jednak geologom udało się dowiedzieć kilku naprawdę ciekawych rzeczy. Co prawda nie dokopano się do podziemnego świata rodem z powieści Juliusza Verne’a, ale potwierdzono mającą wcześniej niewielu zwolenników teorię o tym, że nawet na takiej głębokości może pojawić się woda. Wcześniej sądzono, że nie jest w stanie przeniknąć przez bazaltową warstwę płyty kontynentalnej. Przy okazji zweryfikowano kilka założeń dotyczących zachowywania się płyt tektonicznych naszej planety.
Jak daleko będą próbowali zajść Chińczycy? Z pewnością w skali planety będzie to zaledwie lekkie nakłucie. Warstwa skorupy ma około od 8 (w oceanach) do 40 (pod górami) kilometrów grubości, a następną jest tak zwany płaszcz, którego grubość ocenia się na około 2900 kilometrów. Zatem raczej nie spodziewajmy się windy do jądra Ziemi. Już w odwiercie SG-3 na dużych głębokościach ogromnym problemem stał się ciśnienie i wysoka temperatura. Mimo postępu technologicznego, oraz (czego się obawiamy) możliwego naginania BHP by osiągnąć wizerunkowy cel, pobicie rekordu 12 kilometrów może być wciąż poza ludzkim zasięgiem.
Polecany artykuł: