Gmina Dywity. Relacjonował w sieci, jak znęca się nad kotem
W minioną niedzielę, 23 marca olsztyński oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce zawiadomił policję o podejrzeniu znęcania się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem. Funkcjonariusze natychmiast podjęli interwencję.
– Nad sprawą pracowali policjanci z Posterunku Policji w Dywitach. Z ich informacji wynikało, że 24-letni mieszkaniec gminy bił i uderzał ostrym narzędziem swojego kota, a wszystkim "chwalił" się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę, a w jego domu znaleźli narzędzie przestępstwa. Zwierzęciu prawdopodobnie udało się uciec swojemu oprawcy, ale policjanci starają się ustalić, czy żyje i w jakim jest stanie – poinformowała warmińsko-mazurska policja.
W działaniach uczestniczyli również pracownicy organizacji. Całą akcję opisali dokładnie w mediach społecznościowych.
– Wchodzimy na posesję w obecności funkcjonariuszy. Od tego momentu każdy z nas rozpoczyna swoje czynności. Szukamy kota, śladów biologicznych, długiego noża oraz wszystkiego, co ważne. Pytamy młodego mężczyznę, gdzie jest kot i otrzymujemy natychmiastową odpowiedź, że „żadnego kota tu nie ma”. Po chwili znajdujemy ślady krwi, a następnie lokalizujemy rannego i cierpiącego kota pośród sterty desek. Dojście do zwierzęcia jest niemożliwe, ciemność nam nie pomaga, a czas ucieka. Jesteśmy zdesperowani. W tym samym czasie Policja zakłada podejrzanemu kajdanki i wyrusza wraz z naszą inspektorką na poszukiwanie narzędzia przestępstwa. Początkowo, podejrzany nie chce udzielić nam informacji, ale po chwili wskazuje miejsce, gdzie ukrył nóż, który mogliście zobaczyć w poprzednim poście. Od tego momentu zaczynamy walkę z czasem, bo nasze latarki zaczynają przechodzić w tryb awaryjny i powoli przygasają. Kota niestety nie widzimy, ale funkcjonariusze dzwonią po wsparcie do OSP. Pomoc przyjeżdża bardzo szybko i nagle 12 osób szuka kota, po którym nie ma śladu. Czas działa na naszą niekorzyść. Część osób nadal szuka kota w lesie. W ruch wchodzi termowizja. Niestety urządzenie nic nie wykryło. Strażacy z OSP i my zaglądamy w każdy kąt. W pewnym momencie staliśmy się bezsilni. Około godziny 21:00 wspólnie podejmujemy decyzję o zakończeniu akcji przez strażaków. Straż wróciła do remizy, a my zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej? Około 21:00 wraz z policją czekamy na funkcjonariusza z wydziału kryminalnego. Po jego przyjeździe składamy oficjalne zawiadomienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa. Uczestniczymy również w oględzinach. Robimy dokumentację zdjęciową. Wybija północ i powoli zbliżamy się do końca. Jesteśmy wściekli, że nie mogliśmy pomóc kotu i nie mamy pojęcia, gdzie on jest. Takie interwencje na długo zostają w naszych głowach – czytamy na fanpage'u Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce - Oddział Olsztyn.
Jak przekazała policja, zatrzymany przyznał się do znęcania się nad kotem, ale nie wyjaśnił, co skłoniło go do takiego zachowania. Usłyszał zarzuty i został objęty policyjnym dozorem.
Znęcanie się nad zwierzętami a kodeks karny
Zgodnie z artykułem 35 Ustawy o ochronie zwierząt, za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat. W przypadku szczególnego okrucieństwa kara ta może wzrosnąć do nawet pięciu lat.

Polecany artykuł: