Zrekonstruujmy zatem całe zajście na podstawie policyjnych doniesień. Wszystko zaczyna się od dramatycznego telefonu ze szpitala w Ostrowi Mazowieckiej. Dyżurny z tamtejszej komendy usłyszał o nagłym wypadku i przewiezieniu na oddział ratunkowy 31-latka z uciętą dłonią. Wskazano miejsce wydarzenia, a policja ruszyła zabezpieczyć teren.
„W lesie w pobliżu drogi W627 policjanci odnaleźli auto oraz odciętą dłoń” – czytamy w komunikacie prasowym przygotowanym przez młodszą aspirantkę Marzenę Laczkowską.
Funkcjonariusze wykazali się opanowaniem i zabezpieczyli dłoń w foliowej torebce z wodą. Rozpoczął się wyścig z czasem: czy uda im się dotrzeć odpowiednio szybko do szpitala, by pacjent mógł odzyskać kończynę? Wszystko wskazuje na to, że zdążyli, bo ze szpitala przyszedł list z pięknymi gratulacjami. Nie znamy jeszcze wyniku operacji, mocno trzymamy… no wiemy jak to brzmi, więc może po prostu: życzymy powodzenia pacjentowi!