Sformułowanie „z nutką dekadencji” znają chyba wszyscy, którzy nie opuszczali bloków reklamowych z lat 90-tych w polskiej telewizji. Do dziś wykorzystuje się je, jeśli chcemy dodać danej sprawie odrobiny pikanterii, figlarności ale jednak nie bez klasy. Wygląda na to, że palenie trawki zyskało właśnie oficjalnie taki kontekst, choć nieoficjalnie miało go przecież od dawna.
Badania przeprowadzono na grupie 811 uczestników w wieku od 18 do 85 lat. Odpowiadali oni na pytania dotyczące swojego życia erotycznego oraz korzystania z marihuany. Bez względu na płeć oraz wiek około 70% ogółu badanych potwierdzało, że ich orgazmy były znacznie bardziej intensywne, gdy byli „na haju”. Około 40% spośród badanych kobiet dodawało, że zauważalnie zwiększyła się ich częstotliwość orgazmów w trakcie pojedynczego stosunku.
Część z badanych osób korzystało z marihuany przed stosunkiem celowo, by pobudzić swoje libido i się zrelaksować, innym „tak się złożyło”. Te, które intencjonalnie paliły z myślą o seksie miały wyższe wskaźniki skuteczności trawki w sferze erotycznej. Tutaj jednak badacze zastrzegają, że nie są w stanie wykluczyć efektu placebo. Z drugiej strony inne analizy, przeprowadzone niezależnie, pokazały już, że palenie marihuany powoduje wzmocnienie percepcji poprzez zapach oraz dotyk, a te zmysły są kluczowe podczas kontaktów seksualnych.
Wyniki badań z pewnością będą inspirujące dla seksuologów, którzy szukają skutecznych sposobów na bezpieczną regulację libido u osób, które mogą mieć z tym problem. Możliwe także, że w oparciu o takie eksperymenty powstaną nowe terapie pomagające osobom z dysfunkcjami seksualnymi.
