Nowy trend wśród Zetek. Na czym polega zasada 5 to 9 before 9 to 5?

i

Autor: FreePik

ZDROWIE I WELLNESS

Nowy trend wśród Zetek. Na czym polega zasada "5 to 9 before 9 to 5"?

2025-03-12 14:55

Rutyna "5 to 9 before 9 to 5" podbija media społecznościowe, zachęcając do produktywnego poranka jeszcze przed rozpoczęciem pracy. Ale czy wczesne wstawanie i intensywne wykorzystanie tych godzin rzeczywiście jest dla każdego? Jakie są zalety tego stylu życia i jakie pułapki czyhają na tych, którzy decydują się wstawać o świcie?

W dobie rosnącej popularności samorozwoju i efektywnego zarządzania czasem pojawia się coraz więcej trendów mających pomóc w osiągnięciu sukcesu. Jednym z nich jest "5 to 9 before 9 to 5", czyli planowanie porannych godzin w sposób maksymalnie produktywny – jeszcze zanim rozpocznie się standardowy dzień pracy. Zwolennicy tego stylu życia twierdzą, że to doskonały sposób na rozwój i lepszą organizację, ale czy rzeczywiście jest to rozwiązanie dla każdego?

Wczesne wstawanie kluczem do sukcesu?

Trend "5 to 9 before 9 to 5" opiera się na założeniu, że dzień warto rozpocząć jeszcze przed obowiązkami zawodowymi, poświęcając czas na rozwój osobisty, aktywność fizyczną czy hobby. Entuzjaści tej rutyny chwalą jej efekty – lepszą organizację, poczucie spełnienia i większą kontrolę nad własnym życiem. Dodatkowe cztery godziny mogą posłużyć na poranną jogę, lekturę książki czy naukę języka, zanim świat wpadnie w wir obowiązków.

Choć idea brzmi kusząco, nie każdy jest w stanie ją wdrożyć. W teorii wszystko się zgadza – wczesna pobudka pozwala efektywnie zarządzać czasem. W praktyce jednak wymaga to dobrej organizacji i samodyscypliny. Kluczowe jest zachowanie równowagi między produktywnością a odpoczynkiem.

Nie da się oszukać doby

Idea podziału dnia na osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku i osiem godzin snu, propagowana już w XIX wieku przez Roberta Owena, nie straciła na aktualności. Wczesne wstawanie wymaga wcześniejszego kładzenia się spać – co dla wielu osób stanowi barierę nie do pokonania. Jeśli zdecydujemy się na trening o świcie kosztem snu, może to przynieść odwrotny skutek: chroniczne zmęczenie, spadek efektywności i pogorszenie samopoczucia.

Osoby, które naturalnie funkcjonują lepiej wieczorem, mogą mieć szczególne trudności z przestawieniem się na poranne aktywności. Warto pamiętać, że produktywność nie zależy jedynie od godziny – niektórzy osiągają najlepsze wyniki późnym popołudniem lub nawet w nocy.

Presja perfekcji

Media społecznościowe pełne są inspirujących nagrań pokazujących idealny poranek: pachnąca kawa, estetyczne notesy z planami dnia, starannie wykonane ćwiczenia. W rzeczywistości jednak taki styl życia nie zawsze wygląda tak perfekcyjnie. Wiele osób odczuwa presję, by dopasować się do wyidealizowanego obrazu, co może prowadzić do frustracji i poczucia, że nie robi się wystarczająco dużo.

Porównywanie się do internetowych guru może działać motywująco, ale też obniżać samoocenę. Nie każdy ma możliwość poświęcenia czterech godzin na poranne rytuały – i to jest całkowicie w porządku.

"5 to 9 before 9 to 5". Czy warto spróbować?

Rutyna "5 to 9 before 9 to 5" może być świetnym rozwiązaniem dla tych, którzy naturalnie lubią poranne godziny i dobrze organizują swój czas. Jednak dla nocnych marków czy osób z nieregularnym grafikiem pracy lepszym pomysłem może być wykorzystanie popołudniowych godzin na własny rozwój. Zamiast próbować dopasować się do narzuconego wzorca, warto znaleźć swoją własną rutynę – nawet jeśli oznacza to 20 minut dziennie na rozwijanie pasji.

Źródło: Nowy trend wśród Zetek. Na czym polega zasada "5 to 9 before 9 to 5"?