Przesuwając tak ogromne masy wody nie mogło być inaczej. Zmieniliśmy rozkład masy naszej planety. Na szczęście nie jest to katastroficzny poziom, ale wynik badania nie powinien przejść bez echa, bo pokazuje jak silny wpływ mamy na jedyne znane nam miejsce w kosmosie, gdzie występuje życie. To tak, jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości. Co właściwie z tego wynika?
- To zmienia bardzo wiele – tłumaczy w rozmowie z Advanced Earth and Space Science jeden z autorów badania, Ki-Weon Seo z Państwowego Uniwersytetu w Seulu – nasze badanie pokazuje, że wśród związanych z klimatem przyczyn to właśnie redystrybucja wód gruntowych ma największy wpływ na oś obrotu.
Badania nad takim wpływem są stosunkowo młode, prowadzi się je mniej więcej od 2016, ale korzystając z innych pomiarów i odpowiednich modeli można prześledzić zmiany na planecie sprzed tego czasu. W opublikowanej właśnie analizie punktem wyjścia były pokrywy lodowe i zmiany w ich obrębie, a następnie „dorzucono” do nich zmiany występowania wód gruntowych. Wtedy właśnie pojawiła się liczba 2150 gigaton wody, która zmieniła miejsce. Jej wypompowanie spowodowało przesunięcie osi obrotu planety o około 80 centymetrów i podniesienie poziomu oceanów o 6,24 milimetry.
Naukowcy nie kryją, że choć cieszą się z odkrycia, to ten wzrost poziomu jest niepokojącym sygnałem. Może to oznaczać, że do wielu innych ograniczeń, jakie będzie trzeba wprowadzić dla ratowania ludzkości przed katastrofą klimatyczną, którą sami na siebie sprowadzamy, będzie ograniczenie wydobycia wód gruntowych. Jednak do tak daleko idących wniosków oraz wynikających z tego realnych decyzji władz państw jeszcze daleko.
Polecany artykuł:
