Europejska Organizacja Badań Jądrowych CERN rozważa wprowadzenie w życie planów wyłączenia części swoich urządzeń badawczych. W akceleratorach, w tym w Wielkim Zderzaczy Hadronów, wykonywane są badania pozwalające odkrywać kolejne tajemnice elementarnych praw natury.
- Obawiamy się o stabilność sieci, ponieważ robimy, co możemy by uniknąć blackoutu w naszym regionie - mówi Serge Claudet z CERN w rozmowie z The Wall Street Journal.
To pokłosie zakręcania kurka z gazem przez rosyjski Gazprom. Jako przyczynę ograniczania dostaw surowca spółka podaje konieczność przeprowadzenia prac serwisowych w rurociągu Nord Stream przez firmę Siemens. Komentujący to jednak od tygodni dziennikarze i eksperci przekonują, że wcale nie chodzi o żaden serwis, a o nacisk na Zachód, który wspiera Ukrainę w obronie przed rosyjską inwazją.
Wielkie zakłady przemysłowe i placówki badawcze szykują się na nadchodzącą jesień i zimę, gdy nadejdzie czas zwiększonego zużycia energii. Wielki Zderzacz Hadronów na potrzeby prowadzonych z jego użyciem badań pobiera około 200 megawatów mocy, tyle samo ile całe sąsiednie miasto: Genewa. Wyłączenie go nie jest proste, bo gwałtowne odcięcie mocy mogłoby spowodować uszkodzenie urządzenia o wartości 4,4 milionów dolarów. Jednocześnie naukowcy muszą przedstawić plan na to jak kontynuować badania finansowane przez różne kraje.
- Jeśli otrzymujemy budżet na prowadzenie badań i z własnej woli tego nie robimy, by oszczędzać energię, musimy się upewnić, że mamy w tym poparcie zainteresowanych krajów – podsumowuje Claudet.