Na razie przybyło tu około 2 tysiące osadzonych, jednak docelowo ma się tu znaleźć na stałe około 40 tysięcy ludzi. Głównie będą to członkowie rywalizujących ze sobą gangów MS-13 oraz Barrio 18, które od ponad 30 lat terroryzują kraje Centralnej Ameryki. Więzienie w Salwadorze będzie jasnym komunikatem: "tu skończą członkowie gangów" i będą traktowani nierzadko tak, jak sami traktowali innych. Organizacje humanitarne już teraz alarmują, że prawa człowieka najprawdopodobniej będą działać tylko do bramy wejściowej. W środku, nikt nie będzie się nimi przejmował.
Do tej pory wielu przed Bukele próbowało prowadzić politykę silnej ręki wobec gangów, jednak 42-letni prezydent idzie o krok dalej. Za kratki idą nie tylko ci, którym jednoznacznie udowodniono działalność przestępczą, ale także o nią podejrzewani nawet bez mocnych dowodów. Aresztowania idą w dziesiątkach tysięcy, a trwający stan wyjątkowy ogranicza prawa także zwykłych obywateli. Służby bezpieczeństwa mogą choćby aresztować podejrzanych bez nakazu.
Według zewnętrznych obserwatorów obecnie aż 2% populacji Salwadoru przebywa w więzieniu – to największy odsetek na świecie. Jednak takie niedogodności nie zmieniają rosnącego poparcia dla prezydenta. Niedawno opublikował filmik przedstawiający przyjęcie pierwszych osadzonych do nowego więzienia. Powiedzieć, że wygląda to „dystopijnie” to tak jakby nic nie powiedzieć. Na każde 100 osób przypadać będzie 1 cela, a w niej 2 toalety i dwie umywalki.
- To będzie ich nowy dom, gdzie będą mieszkać przez dekady, wymieszani, niezdolni do skrzywdzenia kogokolwiek – pisze Bukele na swoim profilu na Twitterze.
Wśród jego innych radykalnych działań przeciwko gangom ostatnio świat obiegła także relacja z akcji niszczenia nagrobków członków gangów. Więźniowie zostali zmuszeni do tego by niszczyć wszystkie, które miały na sobie symbole związane z działalnością przestępczą.