Streamowanie, inaczej strumieniowanie, gier to wciąż nowa usługa, jednak bardzo szybko się rozwijająca. Dzięki temu, że dana propozycja de facto uruchamiana jest na maszynie dostawcy usługi i przesyłana do urządzenia osoby grającej. Eliminuje to problem wymagań sprzętowych danej gry. Nie masz wystarczająco silnej karty graficznej lub za mało pamięci operacyjnej? Nie ma sprawy, sprzęt dostawcy sobie poradzi, a ty możesz spokojnie grać.
Oprócz Google takie usługi oferuje Playstation Now, Xbox Game Pass czy Nvidia GeForce Now. Wygląda na to, że z tej czwórki za chwilkę odłączy się wielki gracz. Zamknięcie Google Stadia z pewnością zostanie zapamiętane przez rynek, tak jak nieudana próba zagrożenia Facebookowi portalem społecznościowym Google+, który okazał się kompletną klapą.
Firma zapowiedziała także, że zwróci pieniądze wszystkim, którzy zdążyli zamówić sprzęt dedykowany do usługi, na przykład pady do grania Stadia Controller. Będą także przewidziane zwroty za gry oraz dodatki zakupione w serwisie. Przyczyną ma być niska popularność usługi, którą wice-szef Stadii Phil Harrison określił jako „brak trakcji z użytkownikami w takim stopniu jak planowano”. Co oznacza w tym kontekście słowo „trakcja”? To bardzo lubiana przez twórców start-upów konstrukcja, która określa zainteresowanie klientów produktem po jego premierze oraz zaangażowaniu ich w dalszy jego rozwój. Można to zatem odczytać w ten sposób: Google stwierdził, że bardziej opłaca się oddać pieniądze i zamknąć usługę, niż ją dalej rozwijać, bo ludzie są za mało zainteresowani. Google Stadia zostanie zamknięta 18 stycznia 2023.
Polecany artykuł: