Czy jest ona dobra, czy zła, to już kwestia gustu. Jedno jest pewne: nie można przesadzać z goleniem miejsc intymnych, bo jak pokazują najnowsze badania, może się to odbić na zdrowiu układu moczowego.
- Usuwanie włosów łonowych stało się dla wielu osób nieodzownym elementem higieny osobistej. Powinniśmy jednak zrewidować nasze postrzeganie tego co jest czyste i higieniczne, a co nie. Nasze wyniki sugerują, że włosy łonowe mogą stanowić ważny element ochrony przed szkodliwymi patogenami – powiedział dr Andrzej Galbarczyk z Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum w Krakowie.
Autorzy naukowego artykułu przekonują, że jako pierwsi udowodnili związek regularnego usuwania owłosienia łonowego z wzrostem częstotliwości występowania infekcji układu moczowego. Postanowili to sprawdzić dlatego, że w bliźniaczo podobnym badaniu dotyczącym owłosienia twarzy ogoleni pracownicy służby zdrowia mieli na twarzach więcej bakterii niż ci z wąsami i brodami. Po coś jednak te kudły nam tam rosną.
- Skoro włosy na twarzy są takie korzystne, to włosy tam na dole powinny wykazywać podobne właściwości. Pomyślcie o tym, brody to praktycznie włosy łonowe tylko, że na twarzy. Zaczynają rosnąć w tym samym okresie dojrzewania płciowego i wyglądają właściwie dokładnie tak samo – pisze Galbarczyk w tekście promującym artykuł na stronie internetowej UJ.
Dane do badania pochodzą od 2500 kobiet, które dostarczyły informacji na temat swojego zdrowia pod kątem infekcji układu moczowego oraz o tym czy w ogóle, a jeśli to jak często usuwają włosy łonowe.
- Nasze wyniki sugerują, że włosy łonowe mogą stanowić ważny element ochrony przed szkodliwymi patogenami. Wiemy, że włosy łonowe zasiedlają bardzo specyficzne dla tej okolicy bakterie. Być może tak jak w przypadku bakterii zasiedlających brody, bakterie te chronią nas przed bakteriami chorobotwórczymi. Zatem wraz z włosami łonowymi pozbywamy się tej ochrony – podsumowują naukowcy.
Polecany artykuł: