Wśród różnych instytucji, które alarmują na temat niepokojących zachowań tych zwierząt jest Channel Islands Marine & Wildlife Institute. W jego komunikacie czytamy, że plażowicze powinni szczególnie zwrócić uwagę w przypadku zaobserwowania lwa morskiego, na jego zachowanie. Nerwowe machanie głową, toczenie piany z pyska lub inne objawy przypominające atak powinny skłonić do wezwania fachowej pomocy, ale z pewnością nie samodzielnej interwencji. Zwierzę może zaatakować, a nie jest to jakaś „słodka foczka”, tylko pełnoprawny morski drapieżnik.
Przyczyną problemu jest kwas domoikowy. To toksyczna substancja, którą produkują okrzemki, jednokomórkowe glony. Duże nagromadzenie takiego kwasu w organizmie może doprowadzić do poważnego zatrucia, zdarzały się nawet przypadki śmiertelne u ludzi. Odkłada się on u ryb, a także mięczaków, zatem może w ten sposób także trafić do żerujących na nich drapieżników. Kwas domoikowy to silna neurotoksyna. U ludzi powoduje uszkodzenie hipokampu i ciała migdałowatego w mózgu, doprowadzając do objawów podobnych do choroby Alzheimera.
Dla lwów morskich kwas domoikowy także jest śmiertelnie niebezpieczny. Oprócz wspomnianych neurologicznych objawów jednym z symptomów zatrucia może być także wzmożona agresja tych zwierząt. Dlatego służby i przyrodnicy morscy apelują do odwiedzających plaże o czujność. W wielu przypadkach niestety jest już za późno by pomóc, ale zdarzają się i tak, gdy zwierzę uda się złapać, przewieźć do odpowiedniej placówki weterynaryjnej i poddać detoksowi. Tylko w lipcu odnotowano około 150 przypadków martwych lwów morskich z powodu zatrucia kwasem domoikowym.
Polecany artykuł: