Wykluczenie komunikacyjne to pozbawienie ludności z danego obszaru możliwości korzystania z transportu publicznego. Problem ten nie dotyczy wyłącznie korzystania ze środków transportu, ale też dostępu do dróg, ścieżek rowerowych, chodników, informacji czy biletów - według szacunków Klubu Jagiellońskiego z 2018 roku, może on dotykać nawet 14 milionów Polaków. W czasach PRL rząd, zdając sobie sprawę z tego, że nie każdy obywatel posiada auto, kładł duży nacisk na rozwój kolei, jednak na początku lat ‘80 zamknięto wiele tras. Choć wydaje się, że dziś, w dobie ogromnego i szybkiego rozwoju, kwestia ta w ogóle nie powinna mieć miejsca, problem wykluczenia komunikacyjnego wciąż jest bardzo obecny i dotyka w głównej mierze młodych osób, mieszkańców obszarów wiejskich i osób starszych.
Co składa się na wykluczenie komunikacyjne?
Choć od premiery filmu Co mi zrobisz jak mnie złapiesz w reżyserii Stanisława Bareii minęły już 44 lata, to słynny monolog dotyczący dojazdu do pracy, dla wielu osób wciąż pozostaje aktualny. Aż 40% Polek i Polaków pracuje poza miejscem zamieszkania, co oznacza że codziennie muszą dojeżdżać i wracać z pracy. Problem w tym, że w wielu miejscach nie ma alternatywy dla samochodów. Stacje kolejowe w mniejszych miejscowościach są pozamykane, PKS-y zlikwidowane lub jeżdżą bardzo rzadko, a prywatni przewoźnicy regularnie... zmieniają rozkłady. Problemem jest także infrastruktura: zniszczone dworce, byle jakie przystanki i nieaktualne rozkłady. W efekcie, wykluczenie komunikacyjne wciąż jest aktualnym, jeśli nie palącym problemem. Oznacza to konkretne problemy: dzieci nie mają jak dojeżdżać do odległych szkół a starsi do lekarza.
Drogowskazy Eski Rock
Problem wykluczenia komunikacyjnego zbadała i opisała w swojej książce Olga Gitkiewicz, autorka reportażu Nie zdążę, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dowody na Istnienie. Do wysłuchania rozmowy, zaprasza Aleksandra Galant.
Listen to "O wykluczeniu komunikacyjnym" on Spreaker.