Opisany przez szwedzką „Svenska Dagbladet” proceder polega na praniu pieniędzy za pomocą serwisów streamingowych. W tym wypadku akurat użyto Spotify, jednak jak donosi „Music Business Worldwide” z podobnymi praktykami walczą także inni administratorzy największych serwisów i muzyczni wydawcy. Niestety jest to wieczna gra w kotka i myszkę.
Według relacji szwedzkiej gazety, która powołuje się na źródła w policji oraz u samych przestępców, aplikacja wykorzystywana była do prania środków pochodzących ze sprzedaży narkotyków, kradzieży, oszustw, a nawet zabójstw. Dziennikarze piszą o „wielu milionach każdego roku”, które w ten sposób miały przepływać przez serwis.
System działał następująco: przestępcy kupowali za nielegalny utarg kryptowaluty, a następnie płacili nimi z kont nieistniejących artystów za dodatkowe odsłuchy w serwisie. Zysk wypłacony z tych odsłuchów trafiał z powrotem do nich jako już wyprane pieniądze.
- Spotify był dla nich bankomatem – mówi anonimowy policjant cytowany przez „Svenska Dagbladet”. Dodatkowo dziennikarze cytują francuskie badanie opublikowane przez Centre National de Musique, które pokazało, że około 3% odsłuchów w serwisach streamingowych było przedmiotem oszustw. Są to jednak dane oparte o to, co udało się wykryć administratorom serwisów, nie wiadomo jak wielu nie udało się zidentyfikować. W oświadczeniu biura prasowego Spotify przesłanym do redakcji możemy przeczytać, że firma wciąż monitoruje aktywność użytkowników i artystów, a problematyczne odsłuchy stanowią poniżej 1%.
Rozpracowywanie i wykrywanie przypadków wykorzystywania różnych serwisów do prania brudnych pieniędzy już teraz jest wyzwaniem, a według ekspertów będzie tylko się pogłębiać.
Międzynarodowe korporacje zajmujące się dystrybucją muzyki, takie jak Believe, EMPIRE, Spotify oraz Amazon Music stworzyły wspólną grupę do walki z przestępcami chcącymi wykorzystywać ich usługi. Francuski Deezer zapowiedział własną strategię, która ma wyeliminować taki problem.