Unoszące się około 3,5 centymetra nad jezdnią samochody jak na razie budzą zainteresowanie, ale z zaufaniem jest znacznie gorzej. Głównie za sprawą tego jak bardzo się buja. Jego podróż przypomina raczej nerwowe podskoki niż spokojną i komfortową jazdę. Jeśli tak ma to wyglądać w przyszłości, to można by pomyśleć, że chińscy inżynierowie inspirowali się drogami Bemowa lub Brudna, gdzie na jednej ulicy co 5 metrów jest próg zwalniający. Bardzo pochwalamy za to dobór muzyki do filmiku promocyjnego. Klimat rodem z filmów akcji lat 80-tych!
No dobrze, podocinaliśmy, pośmialiśmy się, a teraz na poważnie. Projekt jest bardzo ciekawy i z pewnością wzbudzi zainteresowanie wśród ogólnoświatowego przemysłu motoryzacyjnego. Zaletą napędów magnetycznych jest eliminacja tarcia kół (lub czegokolwiek innego stykającego się z nawierzchnią / torem jazdy) co „uwalnia” pojazd i pozwala mu podróżować szybciej. Pozostaje pytanie, czy naprawdę chcemy jeszcze szybszych samochodów, bez jakichkolwiek gwarancji większego rozsądku ze strony kierujących osób.
Według źródeł chińskich na torze w Jiangsu przetestowano siedem samochodów, w tym dwa nowe, napędzane energią elektryczną. Podczas testu prędkości osiągnięto pułap 230 km/h co może nie jest w porównaniu do kolei imponujące, ale w ramach podróży małym pojazdem po drodze może robić wrażenie.
Do lewitujących samochodów nam jednak daleko, bo o ich przydatności decyduje także infrastruktura drogowa, czyli odpowiednio przygotowane jezdnie. Przebudowa najważniejszych dróg (nie wspominając o mniejszych), by miały wyznaczone tory magnetyczne dla pojazdów pędzących tam znacznie szybciej niż kołowe, potrzebowałaby ogromnych nakładów finansowych i mnóstwo czasu. Dodajmy do wiecznie zaskakującą drogowców zimę i mamy plan na Święty Nigdy. Póki co, popularne cztery oraz dwa kółka raczej z nami zostaną.