Do zabawnego wydarzenia, o którym pisze agencja Reuters doszło podczas transmisji meczu. Dwóch komentatorów, a kiedyś znanych piłkarzy, obserwowało i relacjonowało spotkanie, gdy nagle zza ich pleców dał się słyszeć głos kobiecy, ewidentnie wskazujący na przeżywanie stanu uniesienia i rozkoszy. Nic, co ludzkie nie jest nam obce, popieramy, ale rzeczywiście zakłócanie transmisji meczu w ten sposób nie jest najlepszym pomysłem.
Alan Shearer oraz Gary Lineker zachowali równie zimną krew jak podczas podbramkowych sytuacji w czasach swoich sportowych karier. Jęki zaczęły się wydobywać w momencie gdy Lineker poprosił Shearera o skomentowanie sytuacji na boisku, gdy mecz między Liverpoolem a Wolverhampton miał się ku końcowi.
- Nie wiem kto wydaje te dźwięki – śmiał się Lineker – ktoś to musi wysyłać na telefon kogoś innego. Nie wiem czy słyszycie to w swoich domach.
Już po meczu i transmisji były piłkarz na swoim profilu na Twitterze zamieścił zdjęcie przedstawiające materiał użyty do, jak sam to nazwał z uśmiechem, sabotażu. Mały, stary model telefonu komórkowego był przyczepiony taśmą klejącą z tyłu w studiu, gdzie kręcono program.
- Jak na sabotaż to całkiem zabawne – skomentował Lineker Na Twitterze.
BBC jednak podeszła do sprawy z charakterystycznym dla stacji profesjonalizmem i opublikowała oświadczenie, w którym czytamy: „Przepraszamy wszystkich widzów, którzy poczuli się urażeni transmisją na żywo z piłkarskiego meczu dzisiejszego wieczoru. Badamy okoliczności tego wydarzenia”.
Sami jesteśmy szalenie ciekawi, czy taki sabotaż to dowcip kolegów z redakcji obok, zemsta za cudze mleko, które piłkarze mogli wypić z ogólnodostępnej lodówki, a może komuś nieopatrznie zabrali kubek z firmowej zmywarki? Intryga stojąca za takim sabotażem zasługuje na umysły o zdolnościach co najmniej Agathy Christie czy Arthura Conana Doyle.
Polecany artykuł: