Bartek Borówka-Borowicz od 18 lat jeździ po Polsce i nie tylko, organizując koncerty. Jak zaznacza na wstępie – nadal bardzo to lubi. "To jest przyjemność, ale też duża odpowiedzialność. Jak idziesz na koncert z perspektywy widza, to przychodzisz na daną godzinę, 19 dla przykładu, i przez dwie godziny doznajesz przyjemności albo szoku przez dźwięk, przez światła, przez muzykę, przez słowa" – mówi.
A przecież nad wydarzeniem pracuje mnóstwo osób, których nie widać. Bo to nie są tylko te osoby na scenie, ale też te, które pracują poza nią, czyli realizatorzy dźwięku, technicy, osoby, które dbają o sprzęt, o instrumenty, oświetleniowiec, potocznie mówiąc świetlik, tour manager. Co jest więc najważniejsze w trasie przed koncertem?
Sen. Nauczyłem się tego, że najważniejszy jest odpoczynek. Bo ja chcę po prostu wszystkich przywieźć bezpiecznie. Pracuję po 16 godzin czasami, bo jadę przez 8-9, później jesteśmy w klubie, później trzeba wrócić do hotelu. Bez odpoczynku w ogóle nie ma sensu ruszać w trasę. Bo i tak wyjdą niespodzianki i psikusy, więc im więcej zaplanujesz, tym te psikusy są wtedy bardziej do ogarnięcia
Żyje w trasie od lat
Wojtek Malko po zwolnieniu z pracy, szukał pomysłu na siebie. I tak od 12 lat żyje w trasie i pracuje z artystami. Jest tour managerem zespołu Arstidir. "Jeżeli jest dobry rok, to tak z 8 miesięcy w roku jestem w trasach, dlatego, że to są inne zespoły też w większości ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady, z Australii. Te, które przylatują tutaj z daleka i potrzebują właśnie tour managera, potrzebują busa, trochę sprzętu - opowiada artysta.
Małe są piękne
W podcaście "Polska na ucho" Oliwia Krettek rozmawia też z właścicielem firmy Borówka Music, wcześniej już wspomnianym Bartkiem Borówką-Borowiczem, który organizuje głównie kameralne koncerty, nawet takie na 30 osób. "Takich koncertów robimy też bardzo dużo. Do 150 osób mniej więcej, to jest nasz profil, ale nawet przy takich wydarzeniach tych osób niewidzialnych jest kilka, czasami więcej niż osób na scenie" - opowiada.
Co jest najtrudniejsze w czasie życia w drodze, a co osoby pracujące w ten sposób lubią najbardziej? "Zapamiętujesz nieoczekiwane rzeczy. Koncerty trochę się ze sobą zlewają, bo jak jesteś na scenie, to, granie muzyki jest trochę jak seks. Pamiętasz, czy było dobrze, czy nie, ale nie pamiętasz, co dokładnie się wydarzyło, bo zatracasz się w tej chwili" - mówi jeden z artystów. Całego reportażu Oliwii Krettek w ramach cyklu "Polska na ucho" posłuchacie, klikając w baner poniżej.