Black Mirror sezon 7 / Czarne Lustro na Netflix

i

Autor: Materiały prasowe Netflix

A TO CI DOPIERO!

Netflix bawi się z widzami w kotka i myszkę. "Czarne lustro" ma dwie wersje tego samego odcinka!

2025-04-16 12:59

W 7. sezonie serialu "Black Mirror" uwagę widzów przykuł nietypowy zabieg związany z odcinkiem "Bête Noire". Okazało się, że na platformie Netflix istnieją... dwie różne wersje tego samego odcinka, które są losowo udostępniane oglądającym! Sytuacja wywołała niemałe zaskoczenie i liczne dyskusje wśród fanów serii.

Spis treści

  1. "Black Mirror" i dwie wersje tego samego odcinka w 7. sezonie
  2. Dlaczego odcinek "Bete Noire" ma dwie różne wersje? Zamysł twórców
  3. Netflix reaguje i puszcza oczko w kierunku widzów

"Black Mirror" i dwie wersje tego samego odcinka w 7. sezonie

Odcinek "Bête Noire" opowiada o Marii, badaczce żywności, której rzeczywistość zostaje zaburzona przez dawną szkolną koleżankę Verity. Tematem przewodnim jest gaslighting – Maria zaczyna wątpić we własne wspomnienia i zdrowy rozsądek, gdy drobne fakty w jej życiu zdają się zmieniać wbrew jej pamięci​. I teraz zaczyna się najlepsze! Twórcy serialu postanowili pójść o krok dalej i przenieśli ten motyw do świata realnego, wypuszczając odcinek w dwóch wariantach.

Obie wersje odcinka "Bête Noire" mają identycznych bohaterów i ogólny przebieg fabuły, ale różnią się szczegółami. Najważniejsza zmiana dotyczy nazwy fikcyjnej sieci fast food z kurczakami, która pojawia się w historii. Maria jest przekonana co do brzmienia nazwy restauracji, lecz jej koledzy twierdzą coś przeciwnego. W jednej wersji bohaterka upiera się, że lokal nazywał się "Barnies", podczas gdy otaczający ją ludzie dowodzą, że zawsze funkcjonował jako "Bernies". W alternatywnej wersji odcinka sytuacja jest odwrócona – to Maria pamięta nazwę "Bernies", a rzeczywistość wokół niej wskazuje na "Barnies". W efekcie, Maria zawsze wychodzi na osobę, która się myli, a nazwa sieci zdaje się magicznie zmieniać, wprawiając ją (oraz widzów) w konsternację.

Ta różnica pojawia się już we wczesnej scenie – chłopak Marii nosi firmową czapkę z logo kurczakowej sieci, na której widnieje jedna z powyższych nazw. Później, podczas kłótni w biurze o poprawną nazwę restauracji, cały dialog został nakręcony w dwóch wariantach. Zmieniono nawet rekwizyty i grafiki widoczne na ekranie (np. logo w wynikach wyszukiwania internetowego), tak by pasowały do danej wersji​. Poza tymi szczegółami fabuła i zakończenie odcinka pozostają takie same niezależnie od wersji. Jednak te drobne różnice diametralnie zmieniają kontekst scen, sprawiając, że widz – podobnie jak Maria – zaczyna kwestionować własną pamięć i percepcję.

Wszystko na ekranie to ściema. Niewidoczne efekty komputerowe w filmach| To Się Kręci #34

Dlaczego odcinek "Bete Noire" ma dwie różne wersje? Zamysł twórców

Intencją twórców "Czarnego lusta" było zatarcie granicy między fikcją a doświadczeniem widza. "Bête Noire" w zamyśle opowiada o gaslightingu (forma manipulacji, w której ktoś sprawia, że zaczynasz wątpić w swoją pamięć). Fabuła celowo igra z poczuciem prawdy: Verity dysponuje technologią pozwalającą przenosić się do alternatywnych rzeczywistości, w których wszelkie stwierdzenia wypowiedziane przez nią stają się od zawsze prawdziwe​. Twórcy postanowili zastosować ten sam trik wobec publiczności, czyniąc z odcinka meta-doświadczenie. Poprzez wypuszczenie dwóch wersji epizodu, serial "bawi się" percepcją widzów w ciekawy sposób.

Showrunner serii, Charlie Brooker, świadomie nawiązał do zjawiska tzw. efektu Mandeli i "ery rywalizujących wersji rzeczywistości". W wywiadach podkreślał, że żyjemy w czasach, gdzie trudno odróżnić prawdę od dezinformacji, a różne narracje walczą o naszą uwagę. Eksperyment z dwiema wersjami odcinka stawia pytanie, która rzeczywistość (wersja) jest "prawdziwa" i czy możemy ufać własnym oczom. Tutaj widz nie ma kontroli, a odcinek sam (losowo) decyduje, którą rzeczywistość zobaczy oglądający. Dopiero poprzez rozmowę z innymi lub powtórny seans na innym koncie widz odkrywa istnienie alternatywnej wersji. Twórcy świadomie nie ogłosili tego przed premierą, aby efekt zaskoczenia i dezorientacji był jak największy.

Netflix reaguje i puszcza oczko w kierunku widzów

Netflix oficjalnie nie wyjaśnił od razu tej zagadki i tego całego zabiegu, ograniczając się jedynie do żartobliwych aluzji. Na portalu X (dawniej Twitter) konto Netflix opublikowało enigmatyczny wpis "bernies", na co oficjalne konto "Black Mirror" odpowiedziało "barnies". Była to mrugnięcie okiem do publiczności, potwierdzające istnienie dwóch wersji, ale bez psucia zabawy szczegółowymi tłumaczeniami.

Można interpretować ten zabieg z odcinkiem 7. sezonu zarówno jako eksperyment narracyjny, jak i sprytną strategię marketingową. "Czarne lustro" słynie ze skłaniania widzów do refleksji i dyskomfortu, a tym razem udało się to osiągnąć także poza ekranem. Wieść o dwóch wersjach szybko rozprzestrzeniła się w mediach społecznościowych i serwisach, zapewniając serialowi dodatkowy rozgłos.

Źródło: Netflix bawi się z widzami w kotka i myszkę. "Czarne lustro" ma dwie wersje tego samego odcinka!