Wiele dzieci znanych aktorów wybiera tę samą ścieżkę zawodową, co ich rodzice. Wydawałoby się, że nie ma w tym nic dziwnego. Wzrastając w artystycznym świecie, przyglądając się zza kulis próbom, słuchając do poduszki wersów Shakespeare'a czują, że to ich naturalne, bezpieczne i dobrze znane środowisko. Co zatem spowodowało tak wielką burzę wokół Heleny Englert?
Apogeum medialnej afery rozpętała wiadomość o tym, że córka Jana Englerta wystąpi w reżyserowanej przez niego inscenizacji "Hamleta". Emocje dodatkowo podsycał fakt, że w tym samym spektaklu wystąpi też matka Heleny – Beata Ścibakówna. Zarzuty o to, że Helena korzysta z uprzywilejowanej pozycji, pojawiały się niemal od początku jej kariery. Każda jej rola była analizowana nie pod kątem talentu i aktorskich możliwości, ale przez pryzmat rodzinnych koneksji.
Skoro zjawisko to nie jest niczym nowym w artystycznym świecie, to dlaczego grad krytyki spadł właśnie na Englertów? Marcin Meller postanowił zgłębić przyczyny tej afery w rozmowie z jej główną bohaterką. I jak to w "Mellinie" bywa, także i tym razem nie obyło się bez kontrowersji, niewygodnych pytań i odważnych tez. Jedno jest pewne – Helena Englert z pewnością nie boi się niepoprawnych politycznie tematów.
Aktorska tradycja
Helena wychowała się w aktorskiej rodzinie. Jej ojcem jest Jan Englert – wybitny aktor teatralny i filmowy, uznany reżyser, pedagog i wieloletni dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie. Mama, Beata Ścibakówna, znana aktorka teatralna, telewizyjna i filmowa, od 1997 roku jest także związana ze sceną Teatru Narodowego. Ponadto, do aktorskiego klanu należy też wujek, Maciej Englert – aktor i reżyser, którego żoną jest aktorka, Marta Lipińska. Dodajmy do tego stryjecznego brata Heleny, uznanego operatora filmowego, Michała Englerta. Trudno się dziwić, że mając wokół siebie tyle wybitnych talentów, Helena postanowiła także spróbować swoich sił w aktorskim świecie.
– Ale też nie za bardzo umiem robić coś innego. Gdybym była mądrzejsza, to poszłabym na prawo – przyznała Englertówna z rozbrajającą szczerością.
Zadebiutowała w wieku 2 lat w "Superprodukcji" Juliusza Machulskiego. W 2013 roku wcieliła się w rolę Kasi w filmie "Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego. Następnie grała większe role w popularnych serialach, jak np. "Barwy szczęścia" i "Diagnoza". Można ją także zobaczyć w rolach epizodycznych w takich tytułach, jak m.in. "Wojenne dziewczyny" czy "Znaki".
Przełom w jej karierze nastąpił po tym, jak wystąpiła w dwóch głośnych produkcjach odcinkowych: "Pokusa" i #BringBackAlice. Choć aktorka zyskała dzięki nim dużą popularność, to oba tytuły zostały odebrane z bardzo umiarkowanym entuzjazmem. Czy żałuje, że przyjęła te propozycje?
– Aktorstwo to dziedzina, w której umiem się uczyć na własnych błędach. Rozpoznaję po czasie, co było dobrym wyborem, co nie. Mam wrażenie, że dalej się w tym rozwijam i po tylu latach jeszcze mnie to nie znudziło i że jeszcze jest ogrom wiedzy, której nie mam.
Grać albo nie grać – oto jest pytanie...
Marcin Meller nie zwlekał zbyt długo z niewygodnymi tematami. Pytanie o aktorskie koneksje i załatwianie ról przez rodziców pojawiło się już w pierwszych minutach programu. Prowadzący skupił się głównie na wspomnianej już premierze "Hamleta" w Teatrze Narodowym w Warszawie. Spektakl, reżyserowany przez Jana Englerta, będzie jego symbolicznym pożegnaniem ze sceną Narodowego. Artysta pełnił tam funkcję dyrektora przez 28 lat.
W nowej inscenizacji sztuki Shakespeare’a Helena gościnnie zagra rolę Ofelii. Po ogłoszeniu obsady spektaklu rozpętała się prawdziwa burza. Media zarzuciły Englertowi, że korzysta z ostatnich chwil władzy i załatwia córce rolę, o której śni niemal każda aktorka.
– Nie mam kontrargumentów. To jest nepotyzm. Ale z drugiej strony, mam być może ostatnią możliwość, żeby pracować z tatą. Przez jego ręce przewinęły się pokolenia aktorów – mam wrażenie, że prawie wszystkich oprócz mnie, bo wbrew powszechnemu przekonaniu, ja się od niego nie uczyłam przy niedzielnym stole. To nie tak wygląda – tłumaczyła Englertówna w rozmowie z Mellerem.
Helena przyznała, że na początku kategorycznie odmawiała ojcu udziału w spektaklu. Aktorka wspomniała, że propozycja padła podczas rodzinnych wakacji. Najpierw pomysł zagrania Ofelii wydał jej się niedorzeczny, ale przemyślała go i zrozumiała, że ta współpraca ma dla nich obojga znacznie głębsze znaczenie.
– Zatrudnienie w spektaklu swojej córki jest bardzo symbolicznym przekazaniem pałeczki. Nie musi być odczytywane jako ostatni krzyk kumoterstwa – raczej pierwszy krzyk idącego nowego pokolenia – wyjaśniła aktorka.
"Boisz się rozbierać? To zmień zawód"
Helena Englert nie planowała mieszkać i pracować w Polsce, a role, które tu otrzymywała, były dla niej czymś w rodzaju praktyki przed rozwinięciem kariery za oceanem. Okazało się jednak, że ta ścieżka nie jest tak barwna i beztroska, jak jej się początkowo wydawało.
– Dostałam się do Tisch School of the Arts. Od zawsze miałam poczucie, że chcę mieszkać za granicą. Musiałam to sprawdzić, żeby zobaczyć, że to nie jest dla mnie. Wydawało mi się zawsze, że Ameryka jest krainą mlekiem i miodem płynącą i że wszystko, co amerykańskie, to wspaniałe. Pomieszkałam tam, pożyłam studenckim życiem i okazało się, że nie odnajduję się tam kulturowo. Zdałam sobie sprawę, że może nie wszystko, co polskie, jest be – wyznała aktorka.
Budowanie kariery w Polsce także wiązało się z wieloma wyzwaniami, a jednym z nich było przełamywanie tabu i oswajanie nagości przed kamerą. Engelrtówna z uśmiechem wspomina moment, gdy na planie serialu "Wojenne dziewczyny" miała wystąpić w samej halce. Jej ojciec skwitował to krótko i dosadnie: "Boisz się rozbierać? To zmień zawód".
– Jemu nie chodziło o to, że mam pokazać cycki, tylko o to, że ten zawód wymaga pewnej odwagi, a cielesna granica jest tą najmniej szkodliwą, którą się w tym świecie przekracza – wyjaśniła aktorka.
W programie nie brakowało innych zaskakujących wyznań. Helena Englert zdradziła, że lubi samotność, nie imprezuje i wcześnie kładzie się spać. Ma też potrzebę kontrolowania wszystkiego – od domowego otoczenia, aż po pracę na planie. Z czego to się bierze i jak aktorka radzi sobie z tymi cechami w codziennym życiu? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w najnowszym odcinku talk show "Mellina" na kanale YouTube Eski ROCK i w serwisie eskarock.pl.
Źródło: Helena Englert u Mellera: Nie mam kontrargumentów. To jest nepotyzm