Jak wracać to tylko w wielkim stylu, prawda? Cóż, decydując się na przerwanie aktorskiej emerytury, Cameron Diaz postawiła przede wszystkim na gwarancję dobrej zabawy, w końcu w "Znowu w akcji" partneruje jej wieloletni przyjaciel Jamie Foxx, który ponoć błagał ją by zgodziła się zagrać w tym filmie. Czy wybór okazał się słuszny? Niby nie można dwukrotnie zrobić pierwszego wrażenia, ale powrót po latach powinien być przynajmniej względnie udany.
"Znowu w akcji", czyli Cameron Diaz i Jamie Foxx podbijają Netflixa
To, że "Znowu w akcji" stanie się hitem Netflixa, jest pewne jak to, że po styczniu przyjdzie luty. Film Setha Gordona ("Cztery gwiazdki", "Szefowie wrogowie") jest wręcz skrojony pod algorytm streamera i potrzeby niedzielnego odbiorcy: za fabułą łatwo nadążyć, gdyż nie jest ona zbyt skomplikowana, jest dużo humoru, strzelanin, obowiązkowych skoków z wysokości i absurdów, a wszystko to okraszone wielkimi hollywoodzkimi nazwiskami (poza Diaz i Foxxem w filmie grają choćby Andrew Scott i Glenn Close). Sęk w tym, że "netflixowe murowane hity" rzadko kiedy są lekkostrawne. Przypomnijcie sobie choćby "Gray Mana" czy "Czerwoną notę" (ja wolałabym o nich zapomnieć). Raz na jakiś czas ktoś wykazuje się jednak odpowiednią dozą wyczucia i nagle nasza rozrywka współgra z poziomem popularności danej produkcji. Na szczęście "Znowu w akcji" zalicza się do tego drugiego, znacznie mniej licznego grona.
Głównymi bohaterami filmu są Emily i Matt, byli agenci CIA, którzy po fiasko ważnej misji zaczynają ukrywać się na przedmieściach. I tak mija im 15 lat rodzinnej sielanki z dwójką dzieciaków, które mają ich za skończonych przegrywów i "boomerów". Wszystko zmienia się jednak, gdy ich tożsamość zostaje odkryta, a dawni wrogowie upominają się o swoje. Tu pojawia się zresztą polski akcent, aczkolwiek Seth Gordon albo nie mógł się zdecydować, czy terroryści mają być Polakami, Białorusinami, Rosjanami czy Czeczenami, albo pojęcie o krajach Europy Wschodniej ma na poziomie stereotypowego Amerykanina z TikTokowych sond ulicznych. Tak, czy inaczej, niby mówią po polsku, ale ogólnie trudno się w tym połapać. I w sumie nie ma po co próbować.
"Znowu w akcji": recenzja. Czy warto obejrzeć nowy film Netflixa?
Czy "Znowu w akcji" jest filmem pozbawionym wad? Bynajmniej. Posiada niemal wszystkie wady swych gatunkowych braci. Czy wnosi do gatunku coś nowego? Też nie, to klisza na kliszy i schemat goniący schemat. Czy mi to przeszkadza? Ani trochę. Owszem, mówimy tu mniej o filmie, a bardziej o produkcie, który ma zapełnić bibliotekę Netflixa, nas utrzymać przed telewizorem, a producentom zapewnić odpowiednie wpływy do portfeli, ale… nikt nie próbuje nam wmawiać, że jest inaczej. "Znowu w akcji" to klasyczny mainstreamowy akcyjniak, który ma nas odprężyć i rozbawić, a to robi pierwszorzędnie. Gatunkowo staje na wysokości zadania, a dwójka głównych aktorów powinna zostać z miejsca zakontraktowana na kilka(naście) kolejnych projektów, bo ekranowe duety z taką chemią są na wagę złota.