W teledysku nie zabrakło nawiązań do tematyki sakralnej, która stanowi jeden z głównych motywów opowieści skupionej wokół „Mojej winy”. „Śniłam, że jest spokój” to już ostatni singiel z tego krążka. Kasia Lins podkreśla:
Teledysk do piosenki „Śniłam, że jest spokój” to nasza ostatnia wspólna modlitwa, tym razem dziękczynna. W ten sposób chcemy wyrazić wdzięczność za obcowanie z „Moją winą” i zachęcić do przeżywania jej ponownie na koncertach, na których za moment się spotkamy. Po wszystkich obrządkach, które wspólnie odprawiliśmy, a zwłaszcza po ceremonii żałobnej w „Morzu czerwonym”, chciałabym, aby cała nasza wspólnota doświadczyła jej kontynuacji na kolejnym etapie, jakim jest wejście do upragnionego raju. Matka Boska Linsowska dziękuje za ten rok!!!
Polecany artykuł:
Album „Moja wina” udowodnił po raz kolejny, że Kasia Lins jest artystką całkowicie unikatową i o ile można kategoryzować jej muzykę jako pop alternatywny, czy pop noir, to jednak każde określenie będzie ograniczające. Lins nie poddaje się próbom porównywania jej z kimkolwiek i próżno szukać konkretnych inspiracji innymi piosenkarkami, za to warto źródła jej fascynacji odkrywać w poezji, filmie, teatrze, a nawet malarstwie. Bo Lins to artystka świadoma i konsekwentna, skupiona na całościowej wizji, w której mieszczą się na równych prawach muzyka, tekst oraz strona wizualna.
Tak jak płyta „Moja wina” jest zwartą, zbliżającą się do formuły koncept-albumu opowieścią o miłości trudniejszej niż samotność, boleśniejszej niż rozstanie, bardziej dojmującej niż brak miłości, tak również teledyski Lins układają się w filmową opowieść, gdzie każdy kolejny klip jest odcinkiem serialu o obrządkach religijnych bądź parareligijnych i każdy nawiązuje do poprzedniego. Lins wciela się raz w mistrzynię ceremonii okultystycznej („Rób tak dalej”), kiedy indziej w zakonnicę („Koniec świata”), raz w pannę młodą („Moja wina”), pokrytą żałobą wdowę („Morze Czerwone”) czy po prostu w Matkę Boską zapraszającą do wyśnionego raju (Śniłam, że jest spokój). Ale odgrywając kolejne postaci ani przez chwilę nie przestaje być Kasią Lins.