Bruce Dickinson to bez żadnych wątpliwości dziś jedna z największych ikon muzyki heavy metalowej. Artysta jest osobą niezwykle rozpoznawalną ze względu na swój wokal i fakt ogromnej popularności, jaką osiągnął gdy w początkach lat 80. dołączył do składu Iron Maiden.
Choć to właśnie tak duża sława umożliwia artyście życie na takim poziomie, jakie obecnie prowadzi, to nie jest tajemnicą fakt, że nie jest on szczególnie zadowolony z zainteresowania i emocji, jakie wzbudza jego osoba. Fani i fanki od dawna przekazują między sobą opowieści o różnych zachowaniach Dickinsona - bywa także, że upust swoim emocjom daje on na koncertach. Sporo działo się pod tym kątem w 2022 roku: najpierw Bruce nawrzeszczał na fana, który podczas występu grupy w Grecji odpalił flarę, potem własnoręcznie usunął ze sceny mężczyznę, który gwałtownie na nią wtargnął, aż w końcu nakrzyczał na osoby, które stały blisko zespołu i pozwoliły sobie zapalić trawkę podczas pokazu. Okazuje się, że niezbyt przyjemne doświadczenie z wokalistą ma także uznany polski historyk - Piotr Zychowicz.
"Bruce Dickinson to dup*k"
Piotr Zychowicz pojawił się w nowym epizodzie podcastu “WojewódzkiKędzierski”. Prowadzący już na samym początku zapytali swojego gościa o to, czy fakt, że pokazuje się on czasem w koszulkach z logo Iron Maiden - i ma etui na telefon z nazwą ikony heavy metalu - nie kłóci się niejako z jego wizerunkiem poważnego historyka, a to w kontekście wysuwanych przed laty w stronę grupy oskarżeń o satanizm. Piotr Zychowicz odpowiedział na to, że jego historia jego bycia fanem zespołu Iron Maiden jest już naprawdę długo. Jak wyznał, formacji zaczął słuchać w 1992 roku, a więc ponad trzydzieści lat temu, a kluczowy był w tym kontekście album Fear of the Dark. Zychowicz zdradził, że jest naprawdę wiernym fanem grupy i nie tylko pojawia się na każdym jej koncercie w Polsce, ale jeździ również na poszczególne występy za granicą.
To właśnie podczas jednej z takich przygód kilka lat temu, dokładniej w Rydze, historyk miał okazję spotkać w restauracji, którą akurat odwiedził, właśnie Bruce’a Dickinsona. Co ciekawe, Zychowicz nie ukrywa, że nie lubi wokalisty, a w podcaście wprost nazwał go “dup*iem”, a jego opinia wynika właśnie z sytuacji, jaka miała miejsce w Rydze. Gość programu opowiedział, że w sposób niezwykle kulturalny, gdy zaobserwował, że Bruce nie jest zajęty, postanowił podejść do artysty i poprosić o wspólne zdjęcie. Zychowicz opowiada, że finalnie wokalista zgodził się je wykonać, cała sytuacja miała jednak mało przyjemny przebieg:
Podszedłem bardzo grzecznie i mówię, że może byśmy wymienili “shakehand”, zrobili zdjęcie. Matko, jak się zaperzył: “Ja mam swój prywatny czas, ty mi tutaj ten”. Ja tak sobie myślę: “Człowieku, przecież żyjesz dzięki mnie. Ja kupuję od 30 lat wszystkie płyty, wszystkie single, koszulki oryginalne - ty jesteś dla fanów, prawda? Nie chcesz tego? Nie chcesz tego fejmu, żeby cię ludzie zaczepiali - to po co zostałeś gwiazdą heavy metalu, żeby śpiewać na stadionach?”. No i to mnie trochę tak zirytowało i facet powinien mieć pokory trochę. [...] Był skwaszony taki, zrobił to zdjęcie, ale naburmuszony taki, aż przykro było potem to komuś pokazać - wspomina w podcaście Piotr Zychowicz.