Emily Armstrong to bez wątpienia jedno z najgłośniejszych nazwisk ostatnich dni. Znana do tej pory jako założycielka i głos formacji Dead Sara, mająca na koncie współprace m.in. z Courtney Love czy Demi Lovato, 5 września 2024 roku ogłoszona została nową wokalistą zespołu Linkin Park. Emily brała udział w nagraniach płyty From Zero, która ukazała się 15 listopada. Armstrong już zapewniła w rozmowie z "Billboardem", że nie zamierza wchodzić w buty Chestera Benningtona, gdyż zmarłego w 2017 roku muzyka zwyczajnie nie da się zastąpić, zamierza jednak zrobić wszystko, by jak najlepiej oddawać sens i emocje największych klasyków grupy.
ZOBACZ TAKŻE: Recenzja "From Zero"
O Emily mówi od kilku dobrych tygodni cały świat. Kwestią czasu było, aby przeciwko nowej wokalistce Linkin Park wytoczone zostały jakieś "ciężkie działa" - a tych pojawiło się kilka. Chrissie Carnell-Bixler, żona wokalisty zespołu The Mars Volta, na swoim Instagram stories ostro skrytykowała wybór akurat Armstrong na członkinię Linkin Park, wskazując na jej powiązania z Kościołem Scjentologicznym, a więc organizacją znaną ze złego traktowania kobiet, ale również oskarżaną o handel ludźmi, przemoc fizyczną i psychiczną czy napastowanie seksualne swoich członków i członkiń, w tym nieletnich. Na tym jednak nie koniec.
Poważne oskarżenia w stronę Emily Armstrong
Chrissie Carnell-Bixler w 2017 roku była jedną z kobiet, które oskarżyły Danny'ego Mastersona - aktora, związanego ze Scjentologami, o liczne przypadki napaści seksualnej. Carnell-Bixler pisze dalej, że Emily była jedną z osób, które broniły Mastersona i wspierały go w trakcie procesu. Jak zaznacza dalej Chrissie, jest dla niej nie do pomyślenia fakt, że członkowie Linkin Park zdecydowali się na współpracę z Armstrong mając w pamięci to, jak bardzo Chester Bennington walczył przeciwko przemocy seksualnej wobec kobiet i nieletnich, tak samo jak jego bliski przyjaciel, Chris Cornell, z którym to zespół The Mars Volta wielokrotnie koncertował.
Emily Armstrong komentuje oskarżenia w oświadczeniu
Emily nie zamierzała pozostawić tak poważnych oskarżeń bez komentarza. Wokalistka Linkin Park wydała oświadczenie, w którym napisała, że kilka lat temu udała się do sądu jako obserwatorka, by wesprzeć kogoś, kogo uważała za przyjaciela. Jak zaznacza, szybko jednak zorientowała się, że osoba ta nie jest tym, za kogo ją miała i od tamtej pory nie miała z nim żadnego kontaktu (nazwisko Mastersona w oświadczeniu jednak nie pada). Na koniec Armstrong pisze dobitnie: "Mówię to tak jasno, jak to możliwe: nie pochwalam nadużyć ani przemocy wobec kobiet i współczuję ofiarom tych przestępstw". Poniżej screen pełnego oświadczenia.