Ghost

i

Autor: mat. prasowe

Recenzja

W drodze na stadiony. Ghost powrócił z albumem "Skeletá", a niebawem zagra w Polsce [RECENZJA]

2025-04-24 14:17

Szwedzki zespół Ghost zdecydowanie nie zamierza się zatrzymywać. Formacja, dowodzona przez Tobiasa Forge, po trzyletniej przerwie wraca na rynek muzyczny za sprawą szóstego studyjnego albumu zatytułowanego "Skeletá". Czy warto było na niego czekać? Tak i to bez dwóch zdań!

Ghost powrócił z albumem Skeletá. Fani będą zachwyceni

Jeśli ktoś w 2010 roku, kiedy to na rynku ukazał się debiutancki album zespołu Ghost, powiedziałby mi, że ekipa dowodzona przez Tobiasa Forge’a osiągnie taki sukces, pewnie bym w to nie uwierzył. A jednak... Z roku na rok grupa, która w swojej twórczości zgrabnie łączy cięższe brzmienia z tymi bardziej popowymi, zyskuje coraz większą popularność, a grono odbiorców tylko się powiększa. Nic więc dziwnego, że Ghost wyprzedaje coraz większe obiekty. Forge nie powiedział jednak w tym temacie ostatniego słowa.

W jednym z tegorocznych wywiadów przyznał otwarcie, że chciałby, aby Ghost w przyszłości stał się pełnoprawnym zespołem stadionowym i podał przykład Rammsteina. Kolejny krok w tym kierunku został właśnie wykonany. Skeletá zawiera bowiem sporo utworów, które natychmiast wpadają w ucho i idealnie nadają się na wielkie areny!

Eska Rock_Lista najważniejszych brytyjskich zespołów rockowych w historii. Nie tylko Beatlesi i Stonesi

Oczywiście, nie jest to jakieś wielkie zaskoczenie. Nietrudno dostrzec, że na ostatnich płytach wajcha z napisem "hity" została jeszcze mocniej przesunięta w prawo. Na szczęście, wciąż to są hity w dobrym tego słowa znaczeniu. Ghost na pewno się "nie sprzedał". Na pewno też Forge otacza się odpowiednimi ludźmi. Podobnie, jak przy okazji Prequelle oraz Impery, swoje "trzy grosze" dołożyli Vincent Pontare i Salem Al Fakir, którzy w przeszłości współpracowali z Madonną czy Lady Gagą, więc znają się na rzeczy.

Na najnowszym wydawnictwie Ghost otrzymujemy materiał najwyższej jakości, który od pierwszego przesłuchania wprost uzależnia. I choć Skeletá jakoś zbytnio nie zaskakuje (nie dokonała się żadna wolta stylistyczna), to słucha się tego albumu z ogromną przyjemnością. Z drugiej strony: Tobias Forge nie musi nic nikomu na siłę udowadniać. On, wraz ze swoją ekipą, może się bawić i dokładać do dyskografii kolejne zapamiętywalne utwory, które zapewne będą wykręcać świetne wyniki w serwisach streamingowych. 

Single promujące Skeletę zostały odpowiednio wytypowane. Satanized to bez wątpienia numer, który od razu wkręca się w głowę. Lider Ghost przyznał, że całość dotyczy opętania. Pod kątem muzycznym tej kompozycji, utrzymanej w średnim tempie z "uduchowionym" fragmentem, trudno się oprzeć. Natomiast w Lachrymie zespół proponuje sprawdzony patent: ciężkie, wręcz sabbathowe, zwrotki są równoważone przez kapitalny, popowy refren, a do tego dołożono gotycki klimat.

Oba utwory promujące umieszczono praktycznie na samym początku płyty, tuż za otwierającym Peacefield, który rozpoczyna się delikatnie, za sprawą niepokojącego dziecięcego chóru, a potem odpowiednio się rozkręca i następnie uderza stadionową bombastycznością, której nie powstydziłaby się amerykańska formacja Journey. Wejście jest doprawdy epickie!

Wyróżnia się na pewno Umbra ze wstępem jakby wyjętym wprost z czołówki serialu Stranger Things. A to za sprawą użycia krowiego dzwonka oraz, przede wszystkim, odjazdowej i nieco kosmicznej końcówki. Mocno tu weszła improwizacja w stylu środkowej części Whole Lotta Love Zeppelinów (całość tekstowo dotyczy współżycia, więc wszystko się zgadza). Choć organy Hammonda sprawiają, że do ojcostwa bardziej przyznaliby się pewnie muzycy Deep Purple. Jeśli chodzi o najbardziej przebojowy moment Skelety, to wskazałbym bez mrugnięcia okiem na Marks of the Evil One. Refren "There, there" chodzi za mną już od kilku tygodni i nie odpuszcza.

Na najnowszym albumie Ghost nie ma słabych momentów. Są to: syntezatorowy i mocno pokręcony Cenotaph, Missilia Amori, który zapewne przypadnie do gustu wszystkim osobom tęskniącym za starym obliczem zespołu czy De Profundis Borealis rozpoczynający się od partii fortepianu, ale to tylko zmyłka, bo po chwili robi się czadowo, a całość konkretnie napędza perkusja. 

Płyta Ghost nie mogłaby się także obyć bez ballad. Na Skelecie takowe mamy dwie. Fantastycznie brzmi Guiding Lights z obowiązkową solówką w drugiej części, która rozdziera serce. To będzie idealny numer, aby poprosić fanów o wyjęcie z kieszeni zapalniczek. Ekrany telefonów nie przejdą, gdyż – przypomnijmy – grupa na tegorocznej trasie wprowadziła zakaz ich używania. Excelsis – najdłuższa kompozycja w zestawie – zamyka natomiast Skeletę. Bardzo przyjemnie buja i rozwija się zgodnie z wszelkimi muzycznymi kanonami, ale moim zdaniem brakuje całości czegoś, co sprawiłoby, że można byłoby o tym utworze mówić wyłącznie w samych superlatywach. Nie jest to na pewno wielki finał a’la Respite on the Spitalfields z poprzedniego studyjnego wydawnictwa.  

Na samym końcu wypada wspomnieć, że na tegorocznym albumie grupy zadebiutował "nowy" lider – Papa V Perpetua, następca Papy Emeritusa IV (jest to zmiana kosmetyczna). W przypadku okładki Tobias Forge nie kombinował i ponownie zaprosił do współpracy naszego rodaka Zbigniewa Bielaka. Na pewno szata graficzna budzi podziw, choć, niestety, wkradła się też do niej pewna nieczytelność i trzeba mocniej wytężyć wzrok, aby dostrzec wszystkie szczegóły.  

Skeletá to niesamowicie równe wydawnictwo. I to jest chyba największa siła szóstego albumu grupy. Trzy kwadranse zlatują bardzo szybko. Za każdym razem ma się ochotę jeszcze raz wcisnąć na odtwarzaczu przycisk "play". Być może na tegorocznej płycie Ghost nie ma takiego dużego (i mocno wyróżniającego się na tle pozostałych) hitu, jak Dance Macabre czy Square Hammer, ale tak jak wspomniałem wcześniej: liczy się kolektyw. Tobias Forge przygotował zestaw utworów, do którego nie da się przyczepić. Kręcić nosem mogą wyłącznie osoby, które wciąż nie zrozumiały fenomenu Ghost i nie dały się tej fali ponieść... Reszta świata będzie zachwycona! 

Najlepsze utwory z albumu: Peacefield, Satanized, Guiding Lights, Marks of the Evil One, Umbra  

Ocena: 9/10 

P.S. Ghost w 2025 po raz kolejny zagra w Polsce. Muzycy zaprezentują się 10 maja w łódzkiej Atlas Arenie (organizatorem koncertu jest Live Nation Polska). 

Oto najlepsze okładki w dorobku Iron Maiden [RANKING]: