James Hetfield zajął się muzyką naprawdę wcześnie - już jako dziewięciolatek zaczął grać na pianinie. Następnie zainteresował się perkusją, w czym naśladował swojego przyrodniego brata. Dopiero mając 14 lat James chwycił za gitarę - i można stwierdzić, że już nigdy nie wypuścił jej z rąk!
Już jako nastolatek Hetfield grał w takich zespołach, jak Leather Charm czy Obsession, przełomem był jednak rok 1981, kiedy to zaledwie osiemnastoletni James odpowiedział na zamieszczone w gazecie "The Recycler" przez początkującego perkusistę Larsa Ulricha ogłoszenie, który szukał gitarzysty do swojego nowego zespołu "w stylu Tygers of Pan Tang, Diamond Head i Iron Maiden". Reszta, jak to mówią, jest historią.
Tego gitarzystę szczególnie ceni James Hetfield
Sam James wielokrotnie otwarcie mówił, że zaczął grać po wpływem muzyki Aerosmith, zachwycony umiejętnościami Joe Perry'ego. Nie jest to jednak jedyny muzyk, pod wrażeniem którego współzałożyciel Metalliki pozostaje od lat.
W 2016 roku w wywiadzie dla magazynu "Billboard" Hetfield otwarcie stwierdził, że jest w stu procentach przekonany, że członkowie The Rolling Stone wciąż będą grać, nawet mając 120 lat na karku. Gitarzysta wspomniał także o zmarłym wtedy raptem kilka miesięcy wcześniej Lemmym, ukłonił się także w kierunku Bruce'a Springsteena, którego, jak stwierdził, podziwia szczególnie za sceniczną wytrzymałość. Jest jednak na świecie ten jeden, jedyny muzyk, który "rozwalił umysł" Jamesa - a jest nim założyciel AC/DC - Angus Young!
Wszyscy wspominają The Rolling Stones. Prawdopodobnie mogliby grać aż do swoich 120 lat. Lemmy dawał z siebie wszystko do ostatniego tchu. Bruce Springsteen - kolejny facet, którego podziwiam za wytrzymałość. Ale Angus Young, ten facet robi na mnie niesamowite wrażenie. Ten facet ma masę roboty każdej nocy. Nie mogę uwierzyć, że jego głowa wciąż jest na jego ciele - mówił James w wywiadzie z 2016 roku.