Tommy Lee wywołał nie mały skandal, gdy w czwartek 11 sierpnia w jego social mediach pojawiło się zdjęcie, na którym widać muzyka KOMPLETNIE nagiego. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że wrzutka ta była efektem świadomej decyzji perkusisty, podejrzewano raczej, że było to spowodowane włamanie się na jego konto. Główny zainteresowany szybko jednak rozwiał wszelkie wątpliwości. Co prawda Facebook i Instagram bardzo szybko zdjęły fotkę, Twitter działa jednak nieco inaczej i co bardziej odważni nadal mogą sprawdzić, jak perkusista wygląda "w stroju Adama".
Tommy Lee tłumaczy się z wrzucenia do sieci nagiej fotki
Muzyk zdecydował się wytłumaczyć z całego zajścia, zrobił to jednak oczywiście w swoim stylu, a więc na jednym z koncertów stadionowych grupy Mötley Crüe. Lee w pewnym momencie zwrócił się do publiczności mówiąc, że w dniu, kiedy wrzucił fotkę do sieci, jego osąd oceny efektów własnych działań był nieco zaburzony. Następnie zaś zachęcił widzów, by Ci... pokazali mu swoje piersi i penisy! Tommy wskazał nawet na jednego z fanów, jednak ten, za radą żony, nie skorzystał z propozycji artysty.
Kilka tygodni temu mieliśmy dwutygodniową przerwę w trasie i wtedy poszedłem w pieprzony cug bracie, byłem w je***ym ciągu, wyszło mi to bokiem, bo wtedy właśnie rozebrałem się i opublikowałem zdjęcie mojego penisa - powiedział do publiczności Tommy. Zazwyczaj mam na myśli piersi, bo naprawdę lubię je oglądac, ale dziś jest noc równych szans. Dziś chce zobaczyć penisy was wszystkich! No dalej, wyciągnijcie to, co macie w spodniach.