Zespół Blur cieszy się dziś już statusem legendy. Formacja jest jedną z ikon brit popu, jednak jej historia jest nieco zawiła - liczne zmiany w brzmieniu, a co ważniejsze, kilkukrotne zawieszanie działalności i powroty na scenę. Grupa zawiesiła działalność w 2004 roku, by powrócić cztery lata później, ale w 2016 roku znów zniknęła ze sceny. Damon Albarn, wokalista Blur zapewniał przy tym, że formacja nie zakończyła działalności i jeszcze powróci na scenę. Tak też się stało w połowie listopada ubiegłego roku, gdy zespół zapowiedział występ na Stadonie Wembley, a śladem tym poszło ogłoszenie, a następnie wydanie pierwszej od ośmiu lat płyty.
The Ballad of Darren, czyli dziewiąty album studyjny Blur ukazał się 21 lipca i spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Wydawnictwo wskazywane jest jako jedne z najlepszych, wydanych w 2023 roku i znalazł się w podsumowaniu m.in. magazynu "Rolling Stone" czy "The Guardian".
Blur znowu zniknie?
Entuzjastyczne przyjęcie powrotu dawało więc powody do tego, by sądzić, że Blur dał dopiero namiastkę nowej muzyki i koncertów? Wygląda na to, że zupełnie nie. W wywiadzie dla francuskiego Les Inrockuptibles Damon Albarn wprost powiedział, że jest zupełnie zaszczycony przyjęciem płyty, tym, że mógł ponownie śpiewać utwory Blur i stanąć na scenie z członkami grupy, jednak to wszystko, co działo się wokół formacji to dla niego za dużo. Muzyk mówi otwarcie, że "to czas, by zakończyć ten etap" i nie chce teraz myśleć nad przyszłością Blur. Albarn powiedział za to, że zamierza teraz skupić się na Gorillaz oraz na nowej wersji opery Czarodziejski flet, przy której pracował, a która ma mieć swoją premierę w Paryżu już w przyszłym roku.
To dla mnie za dużo. To była słuszna rzecz i ogromny zaszczyt, że znów grałem te piosenki, spędzałem czas z tymi facetami, nagrałem album, bla-blah-blah... Nie mówię, że nie zrobię tego ponownie, to był wspaniały sukces, ale nie zastanawiam się nad przeszłością - powiedział muzyk.