Till Lindemann

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Jens Koch

rockowe newsy

Till Lindemann zawalczy w sądzie z „Der Spiegel”. Chodzi o rzekome głosy pokrzywdzonych przez wokalistę kobiet

Till Lindemann z pewnością nie będzie wspominał ubiegłego roku zbyt ciepło. Wokalista zespołu Rammstein mierzył się z bardzo poważnymi oskarżeniami, znalazł się także pod lupą śledczych. Choć cała sprawa, przynajmniej na chwilę obecną, zakończyła się, i to na jego korzyść, to Till walczy o swoje dobre imię - tym razem z mediami.

Pod koniec maja ubiegłego roku zespół Rammstein wznowił swoją trasę koncertową, grając pierwszy występ na terenie Litwy. Szybko po tym pokazie media zaczęły rozpisywać się o kobiecie, Shelby Lynn, która za pośrednictwem portalu "X" oskarżyła frontmana formacji, Tilla Lindemanna, o napaść na tle seksualnym. O całej sprawie dużo bardziej obszernie zaczęły pisać niemieckie media, w tym portal informacyjny "Der Spiegel". Na jego łamach pojawiła się cała seria artykułów, w których próbowano zarysować trwający od lat, przerażający proceder, którego głównym elementem było regularne wykorzystywanie przez muzyka swoich, najczęściej niezwykle młodych, fanek.

W tekstach autorzy powoływali się na relacje rzekomych ofiar Lindemanna, które były podpisywane jedynie za pomocą pseudonimu. W efekcie całej tej sytuacji, bliżej postanowiła się jej przyjrzeć berlińska prokuratura. Ku zaskoczeniu wielu i wiele, pod koniec sierpnia ubiegłego roku ta wydała oficjalne oświadczenie, w którym poinformowała, że śledztwo zostało umorzone, ze względu na brak wystarczających dowodów. Tymi były właśnie przede wszystkim doniesienia prasowe i jak zaznaczono w komunikacie, choć prokuratura zwróciła się do mediów, w tym do "Der Spiegel" z prośbą o przekazanie danych swoich informatorek, to takowych informacji nie otrzymała, w związku z czym "nie było możliwości wystarczającego uzasadnienia jakichkolwiek zarzutów, aby zyskać wrażenie co do wiarygodności rzekomych ofiar i wiarygodności ich zeznań podczas przesłuchań". W oświadczeniu zaznaczono także, że nie potwierdziły się oskarżenia świadka, a władze litewskie odmówiły wszczęcia śledztwa w sprawie Shelby Lynn. Nie znaleziono także dowodów wskazujących na to, jakoby Till wykorzystał nieletnią, gdyż takowy świadek, do którego rzekomo dotarły niemieckie media, pozostał anonimowy.

Till Lindemann - 6 najlepszych solowych numerów artysty / Eska ROCK

Lindemann vs. niemieckie media

Muzyk, który od samego początku zaprzeczał wszelkim oskarżeniom, jeszcze przed wydaniem decyzji prokuratury postanowił walczyć o swoje dobre imię i zdecydował się pozwać wybrane media, które publikowały informacje na temat całej sprawy. W lipcu ubiegłego roku Rammstein zgłosił się do sądu w sprawie zablokowania artykułu "The Mirror", a wniosek został przyjęty. Zgodnie z wydanym wtedy orzeczeniem, dziennik nie mógł wydać tekstu, gdyż stwierdzono, iż zabrakło w nim wystarczających dowodów na rzeczywistą winę muzyka. Choć dziennikarze przeprowadzili serię rozmów z kobietami, które miały być ofiarami artysty, sąd uznał, że nie dają one podstawy do wydania artykułu. Prawnicy zaś twierdzili, że ciężko jest dowieść prawdziwości rozmów, a działanie "The Mirror" jest "reakcją na ruch 'Me Too', który wymknął się spod kontroli". Zespół prawny Lindemanna nie ukrywał, że zamierza podjąć kroki prawne także wobec innych mediów - teraz doszło do spełnienia tych słów.

Jak poinformował w piątek 2 sierpnia adwokat Tilla, Schertz Bergmann, muzyk zdecydował się złożyć do prokuratury w Hamburgu wniosek przeciwko "Der Spiegel". W całej sprawie chodzi o to, że tygodnik przedstawił śledczym w ramach ubiegłorocznego postępowania oświadczenia swoich informatorek, ich forma jednak pozostawiała wiele do życzenia, pojawiły się do tego podejrzenia, że te zostały we fragmentach wręcz usunięte lub znacząco zmienione. Po zwróceniu na to uwagi przez sąd, przedstawiciele "Der Spiegel" złożyli zupełnie nowe oświadczenia, dając tym samym do zrozumienia, że poprzednie nie zostały podpisane przez informatorki o pseudonimach "Zoe” i "Sophie W.”, na które powoływano się w artykule. Jak wskazuje w opublikowanym komunikacie prawnik Lindemanna, istnieje więc prawdopodobieństwo, że doszło do zafałszowania doniesień rzekomych ofiar.

Różne wersje zeznań "Zoe" znacznie się od siebie różnią, szczególnie jeśli chodzi o jej opisywane wspomnienie spotkania z naszym klientem. Ponadto w postępowaniu, a także postępowaniu towarzyszącym, SPIEGEL wielokrotnie bronił swojej sprawozdawczości argumentem, że oświadczenia mają wysoki stopień wiarygodności ze względu na mierzoną karność i w sprawach typu "słowo przeciwko słowu" powinny one być wystarczające, aby uzasadnić zgłaszane podejrzenia. O ile ustalono, że dwa oświadczenia nie zostały złożone zgodnie z ich złożeniem, jest to sprawa, która musi zostać dalej wyjaśniona przez organy ścigania karnego. W związku z tym nasz klient złoży skargę karną do Prokuratury w Hamburgu przeciwko kierownictwu SPIEGEL za fałszowanie dokumentów i usiłowania oszustwa procesowego - brzmi fragment oświadczenia przedstawiciela Tilla Lindemanna.

Oto 7 zespołów, które Till Lindemann ceni najbardziej: