Zaledwie 50 egzemplarzy płyty „370HSSV 0773H” zostało wydane w tak zwanej „złotej” wersji. Przymiotnik nie odnosi się tu jednak do szlachetnego złota, lecz częstego określenia „złoty deszcz” na mocz. Technologia? Podobnie jak i w przypadku innych płyt winylowych, gdzie podczas ich tłoczenia do materiału dodaje się na przykład barwnik. Takie „liquid discs”, czyli płynne płyty, często są limitowanymi wydawnictwami, cenionymi przez kolekcjonerów. Widzieliśmy już przypadki dodawania do nich krwi, oczywiście wielu kolorów, a nawet jedna firma wyspecjalizowała się w dodawaniu do tłoczonych u siebie nośników prochów zmarłych. Moczu jednak do tej pory nie było, zatem musimy przyznać Private Function palmę pierwszeństwa.
Private Function narobili wokół siebie już wcześniej sporo szumu. Wydając trzeci album na CD do każdego egzemplarza dorzucili kupon ze zdrapką. Zwycięzca loterii miał mieć obiecane 2999$. Tymczasem w Południowej Australii sprzedaż płyty została zablokowana, bo uznano ją za nielegalną formę czerpania zysków z hazardu. Kapele nie kryła w internecie żalu i w ostrym komentarzu opisała sytuację. Widząc zainteresowanie sprawą fanów urzędnicy postanowili zrobić wyjątek i dopuścić do sprzedaży CD.
- Chodziło o to by kupujący szybko się uzależnił od zdrapywania i kupi wiele płyt, co nie jest wielkim zagrożeniem z naszego punktu widzenia – tłumaczył Dini Soulio, komisarz do spraw alkoholu i hazardu.
Najnowszy singiel grupy, zatytułowany „Sieze and destroy”, jest według twórców trzecim elementem trylogii, która powstała, choć nikt jej nie planował.
- Jako nastolatek uważałem, że to dziwne, że The Stooges mają „Search and destroy”, Metallica ma „Seek and destroy” – mówi wokalista Chris Penney – więc postanowiłem dopisać trzecią część: „Sieze and destroy”, która nadaje finał pozostałym dwóm.
Proste prawda? Private Function to jedna z tych kapel, o które nie prosiliśmy, ale na pewno ich potrzebowaliśmy.
Polecany artykuł: