Słynny utwór Scorpions miał mieć inny tytuł. Wspomina o tym były perkusista zespołu
Rock You Like a Hurricane to jeden z najsłynniejszych utworów w dorobku niemieckiej formacji Scorpions. Wspomniana kompozycja znalazła się na albumie Love at First Sting, który ukazał się na rynku ponad 40 lat temu!
Chwytliwy refren i nośny riff: te czynniki sprawiły, że teraz żaden koncert Scorpionsów nie może obyć się bez Rock You Like a Hurricane. O ten legendarny utwór został zapytany Herman Rarebell, były perkusista grupy, który jest współautorem tekstu całości.
W wywiadzie dla magazynu Classic Rock Rarebell wspominał, że bardziej melodyjne podejście do utworów, które znalazły się na Love at First Sting miało związek z rosnącą popularnością zespołu w Stanach Zjednoczonych. – Nauczyliśmy się tego, dzięki trasom koncertowymi z takimi zespołami, jak Foreigner, Aerosmith i Journey. Widzieliśmy, jak piszą, i szybko to pojęliśmy – wspomina perkusista, który grał w niemieckiej formacji w latach 1977-1996 (do Scorpionsów, w roli gościa na koncertach, powrócił także w 2006).
Jeśli chodzi o tekst do Rock You Like a Hurricane, to Rarebell dodaje, że jest on oparty na faktach. – Dla mnie to był szalony czas. Był seks, narkotyki i rock’n’roll – wyjaśniał.
Co ciekawe, były perkusista zespołu chciał, aby utwór nazywał się inaczej. A mianowicie... Fuck You Like A Hurricane.
– Pomyślałem, że potrzebujemy rockowej piosenki z tekstem, który powinien być zabroniony. Oryginalny tytuł, przynajmniej dla mnie, brzmiał "Fuck You Like A Hurricane". Ludzie z wytwórni spojrzeli na mnie wówczas i powiedzieli, że całkowicie oszalałem – wspominał Herman Rarebell, który uważa, że w 1984 roku taki tytuł byłby rzeczywiście dość kontrowersyjny, ale w obecnych czasach wzbudziłby jedynie lekkie zdziwienie.
– Patrząc wstecz, śmieje się z tego. Teraz są piosenki, które w tytułach mają takie słowa, jak "motherfucker" czy "asshole". Wtedy taki utwór nie byłby grany w Ameryce. Teraz mógłbyś wydać "Fuck You Like A Hurricane" i nikogo by to nie obchodziło.
Ostatecznie jednak nie zdecydowano się na wspomniany tytuł, który z pewnością sprawiłby, że media nie byłyby tak przychylne, aby całość promować.