W ostatnich dniach doszło do konfliktu pomiędzy twórcami opery Last Days, a spadkobiercami Kurta Cobaina. Wspomniana sztuka była wystawiana w londyńskim Linbury Theatre na początku października, a jej fabuła została oparta na filmie pod tym samym tytułem z 2005 roku. Produkcja w reżyserii Gusa Van Santa została luźno oparta na końcowych etapach życia lidera Nirvany i opowiada o Blake'u - pogrążonym w depresji muzyku, który próbuje się ukryć przed całym światem. Spadkobiercy Kurta sprzeciwiali się filmowi, nic więc dziwnego, że wypowiedzieli się także przeciwko jego operowej adaptacji, która jednak otrzymała bardzo dobre recenzje krytyków.
Spadkobiercy Kurta Cobaina przeciwko londyńskiej operze
Spadkobiercy Kurta Cobaina przekazali czasopismu "Daily Mail" oświadczenie, w którym otwarcie skrytykowali cały projekt.
Sztuka ta została stworzona i napisana bez pozwolenia lub wkładu majątku Cobaina. Niestety, jest to kolejna nieautoryzowana próba, która ma na celu czerpanie korzyści majątkowych z krótkiego spotkania, które odbyło się trzydzieści lat temu (mowa o spotkaniu Kurta i Van Santa, jakie miało miejsce w latach 90. przyp. red.) - brzmi fragment oświadczenia.
Opery próbują bronić przedstawiciele Royal Opera House, która odpowiada za produkcję sztuki, w tym kompozytor Olivier Leith, który już dawno dał się poznać jako wielki fan Nirvany i muzyki grunge.