Czego brakuje Slashowi w dzisiejszej muzyce rockowej?
Czy rock naprawdę umarł? Nie brakuje osób, które tak twierdzą, chociażby Gene Simmons z Kiss. To zdanie wydaje się być jednak mocno przesadzone. Oczywiście, obecnie pop czy rap to gatunki, które są popularniejsze od gitarowych brzmień. Nie oznacza to jednak, że w świecie rocka kompletnie nic ciekawego się nie dzieje.
Slash, gitarzysta Guns N' Roses, w jednym z ostatnich wywiadów, przyznał, co sądzi o kondycji współczesnej muzyki rockowej.
Mało interesujących rzeczy odnajduje obecnie w rocku. To, co mnie najbardziej ekscytujące to moment, kiedy gitara stanowi element partii melodyjnej piosenki. To zawsze mnie kręciło, a tego bardzo brakuje teraz w muzyce rockowej. Jest wielu gitarzystów, którzy brzmią w sposób niesamowity. Nie potrafią jednak dopasować się do kompozycji ekscytującego zespołu – przyznał Slash w rozmowie z "Los Angeles Times".
Polecany artykuł:
Gitarzysta dodał ponadto, że bardziej interesująco prezentuje się teraz blues, który przeżywa renesans. – Jest taki facet, który nazywa się Chris Buck. To naprawdę świetny gitarzysta bluesowy. Pomogłem mu uzyskać wizę na przyjazd do Stanów Zjednoczonych, a później zadzwoniłem do do klubu Troubadour i załatwiłem koncert. Młodzi artyści bluesowi naprawdę radzą sobie całkiem nieźle. To gatunek, który w tej chwili naprawdę kwitnie, jest żywy i świeży.
Blues, nie od dzisiaj, jest bliski Slashowi. W tym roku gitarzysta wydał album "Orgy of the Damned" (recenzję całości znajdziecie na naszej stronie) z bluesowymi standardami. Na płycie nie zabrakło gości. Slash do współpracy, przy okazji nowego wydawnictwa, zaprosił m.in. Briana Johnsona, Iggy'ego Popa czy Billy'ego Gibbonsa.