Zespół Tenacious D jeszcze do niedawna cieszył się statusem jednego z najbardziej lubianych, budzących sympatię wśród fanów i fanek z całego świata. Niestety, koncert w Sydney zmienił praktycznie wszystko w obozie grupy. 14 lipca projekt grał w Australii, a tak się akurat złożyło, że tego samego dnia urodziny świętował Kyle Gass. Na scenie pojawił się tort, a gitarzysta, zdmuchując świeczki, wypowiedział życzenie, które brzmiało: "Proszę, następnym razem traf w Trumpa". Słowa te odnosiły się do zamachu na kandydata na prezydenta USA, którego ten padł ofiarą raptem kilkanaście godzin wcześniej.
Zespół spotkał się z olbrzymią falą krytyki, australijscy politycy nawoływali do jego deportacji z terenów państwa, a w słowach Gassa doszukiwano się mowy nienawiści i życzenia śmierci Trumpowi. W reakcji na to wszystko Black wydał oświadczenie, w którym poinformował, że zawiesza trasę koncertową Tenacious D, ale też całą dalszą działalność zespołu. Przeprosiny wystosował również gitarzysta, z którym za to współpracę zerwał jego agent.
Sharon Osbourne zwróciła się do Jacka Blacka
Teraz, już ponad dwa tygodnie po tych wszystkich zajściach, głos w sprawie zabrała, dość niespodziewanie, Sharon Osbourne. Menedżerka i żona Ozzy'ego Osbourne'a w jednym z odcinków podcastu swojej rodziny, którego głównym tematem był właśnie wspomniany wyżej zamach, powiedziała, że według niej Jack Black podjął zbyt pochopną decyzję.
Jak zauważa Sharon, Tenacious D tworzą dwaj komicy, a zawód ten ma to do siebie, że wyśmiewa różne społeczno-polityczne czy kulturowe aspekty. Dalej menedżerka skrytykowała całe zjawisko tzw. "cancel culture" i zwróciła się do aktora i muzyka mówiąc, że jego grupa ma na świecie mnóstwo wielbicieli.
Myślę, że Jack nie powinien był odwoływać trasy. Róbcie swoje. Ludzie was kochają, więc wyjdźcie i zróbcie, co w waszej mocy. Wszyscy popełniamy błędy — ja robię to każdego dnia! - mówiła Sharon w podcaście "The Osbournes".