Jakiś czas temu niezwykle głośno było na temat najnowszych wywodów Rogera Watersa. Niedługo później muzyk ponownie zaskoczył świat informując, że... nagrał własną, nową wersję klasycznego albumu The Dark Side of the Moon z repertuaru Pink Floyd. Wieści te nadeszły niedługo po tym, jak David Gilmour i Nick Mason, jedyni żyjący członkowie zespołu, ogłosili wydanie specjalne wydawnictwa z okazji ubiegłorocznego 50-lecia. Przy okazji tego nietypowego ogłoszenia Waters zdążył obrazić swoich dawnych kolegów, w tym nieżyjącego już Richarda Wrighta, o którym w wywiadzie wypowiadał się w czasie teraźniejszym. Roger uwziął się szczególnie na zmarłego klawiszowca i Gilmoura, którym w rozmowie z "The Telegraph" zarzucił, że nie są prawdziwymi artystami i nie potrafią pisać piosenek.
Roger Waters jest... fanem gry Davida Gilmoura!
Muzyk albo nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co mówi, albo bardzo szybko zmienia zdanie na różne tematy. Dość szybko po wywiadzie Waters zamieścił w swoich social mediach wpis, w którym odniósł się do artykułu autorstwa Stuarta Maconie, który ukazał się w "The New Statesman". Zgodnie z tekstem, Roger zdecydował się na nowo nagrać The Dark Side of the Moon, by pozbyć się z kompozycji "okropnych solówek Gilmoura".
Artysta napisał, że cały ten artykuł to bzdury, których on nie powinien komentować, aspekt, dotyczący gry Gilmoura jest jednak tym, który postanowił wyjaśnić. Waters zarzeka się, że nigdy nie określił gry Davida na albumie jako "okropnej". Sam siebie zaś nakreślił jako wielkiego fana gry Gilmoura, mówiąc, że uwielbia jego solówki, które znalazły się na kultowych albumach Pink Floyd. W dalszych słowach Waters napisał, że:
Moim, choć stronniczym zdaniem, solówki Dave'a na tych albumach stanowią zbiór jednych z najlepszych gitarowych solówek w historii rock and rolla - pisał Waters w swoich social mediach.