Rodzina Prince'a zablokowała dokument na Netflixie. Reżyser zabiera głos w tym temacie
W 2016, w wieku 57 lat, odszedł Prince, bez wątpienia jeden z najwybitniejszych artystów w historii muzyki. Nic więc dziwnego, że Netflix zainteresował się historią jego życia. Gigant streamingowy zapowiedział serial dokumentalny. Reżyserem został Ezra Edelman (autor dokumentu O.J.: Made in America, za który otrzymał Oscara). Produkcja jednak nie ujrzała światła dziennego. I to się nie zmieni. Projekt został bowiem ostatecznie anulowany.
Rodzina artysty postanowiła zablokować premierę całości. Bliscy Prince'a mieli sporo uwag co do dzieła Edelmana. O całej sytuacji poinformował The New York Times. Bliscy zmarłego muzyka mieli twierdzić, że twórcy serialu nie dokonali wystarczająco dokładnego researchu. Przez co, w produkcji pojawiłyby się nieprawdziwe fakty na temat życia Prince'a.
The New York Times donosił, że serial dokumentalny Netflixa zawierał szereg szokujących faktów. Dziennikarze zdradzili, że byłe dziewczyny Prince'a oskarżyły go w nim o fizyczne i emocjonalne znęcanie się. Ponadto w filmie znalazła się historia dotycząca porzucenia przez Prince'a żony Mayte Garcii po tym, jak para straciła dziecko.
W lutym 2025 informowaliśmy, że Netflix oficjalnie przekazał, dla magazynu Variety, informację, że serial dokumentalny o słynnym muzyku został anulowany. Stronom nie udało się więc porozumieć w sprawie kształtu produkcji. Jako główny powód podano niewywiązanie się przez filmowca z warunków umowy. Edelman stworzył bowiem dłuższy materiał niż ustalono wcześniej. To dało spadkobiercom Prince'a pretekst do wycofania zgody na wykorzystanie muzyki w dokumencie.
Teraz reżyser zabrał głos w podcaście Pablo Torre Finds Out. Ezra Edelman postanowił w dosadny sposób skrytykować rodzinę Prince'a za ich "krótkowzroczność" i obawy przed pokazaniem w produkcji wad artysty.
To żart… Nie mogę tego przezwyciężyć – krótkowzroczności grupy ludzi, których interesem jest ich własny zysk. Boją się jego człowieczeństwa. Myślisz, że mam jakikolwiek interes w wypuszczeniu filmu, który jest niedokładny pod względem faktów? – powiedział Edelman.
Reżyser przyznał otwarcie, że spadkobiercy Prince'a przekazali mu listę zmian, ale nie sprawdzili filmu pod kątem dokładności historycznej. Edelman dostrzegł, że były to działania w stylu... Prince'a, który znany był jako osoba, która mocno wszystko dookoła kontroluje.
– Serial dokumentalny był darem. Chodziło o dziewięciogodzinny opis artysty, który, nawiasem mówiąc, był cholernym geniuszem. Wszystko, co w nim było, było także w tym filmie. Można było zanurzyć się w jego geniuszu, ale także zmierzyć się z jego człowieczeństwem. Ludzie mieli problem z tym, jak traktował innych – znęcał się nad nimi emocjonalnie, znęcał się pod kątem fizycznym – podsumował reżyser we wspomnianym podcaście.
Serial dokumentalny Netflixa został więc odstawiony ostatecznie na półkę. Z oświadczenia platformy wynika, że rodzina Prince'a rozpoczęła prace nad kolejnym, w którym to wykorzystane zostaną ekskluzywne materiały z bogatego archiwum artysty. Co z tego wyjdzie? Pożyjemy, zobaczymy...