Choć dziś ciężko wyobrazić sobie zespół The Beatles w innym składzie, niż Paul McCartney, John Lennon, George Harrison i Ringo Starr, to faktem jest, że do sierpnia 1962 roku z muzykami w roli perkusisty pojawiał się Pete Best. To z Ringo jednak grupa debiutowała na rynku wydawniczym, a kolejno podbiła cały muzyczny świat.
Po rozpadzie The Beatles w 1970, Starr natychmiast wystartował z karierą solową wydając w tym samym roku aż dwa albumy: Sentimental Journey oraz Beaucoups of Blues. Na ten moment katalog perkusisty liczy sobie już aż dwadzieścia jeden (!) płyt, z czego najnowszą jest Look Up, która ujrzała światło dzienne 7 stycznia tego roku. Projekt utrzymany jest w klimacie country i bluegrass i pojawia się na nim wiele duetów, w tym m.in. ze znaną ze współpracy z Robertem Plantem Alison Krauss.
Ringo Starr o braku pewności siebie
Przy okazji promocji tego właśnie wydawnictwa, Starr udzielił wywiadu dla magazynu "The Sunday Times". Muzyk poruszył w nim temat swoich kompleksów, mających związek z jego muzycznymi umiejętnościami. Artysta otwarcie stwierdził, że zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest najlepszym wokalistą i do dziś tak naprawdę ma spory problem ze sposobem, w jaki śpiewa. Starr stwierdza, że tak naprawdę zawsze chciał być i brzmieć, jak ktoś inny, podając za swój główny wzór Jerry'ego Lee Lewisa.
Muzyk zaznacza, że potrafi utrzymać melodię, jednak do momentu, gdy jest ona w jego tonacji. Ringo mówi, że wiele zawdzięcza McCartneyowi i Lennonowi i dodaje, że obaj świetnie prowadzili The Beatles. Perkusista przypomina przy tym, że śpiewa główny wokal w kilku piosenkach zespołu i zwraca uwagę na to, że zwłaszcza dwie z nich: With a Little Help from My Friends oraz Yellow Submarine cieszą się dziś statusem klasyków.