Rick Rubin wspomina nagrywanie "Reign in Blood" Slayera
Rick Rubin to jeden z najpopularniejszych producentów w historii. Przypomnijmy, że wyprodukował on w przeszłości albumy m.in. Slayera, Red Hot Chili Peppers, Black Sabbath, System of a Down, Linkin Park czy Beastie Boys.
Ostatnio Rubin, w jednym z wywiadów, mocniej pochylił się nad tematem produkcji słynnego albumu Slayera, a mianowicie Reign in Blood.
Pierwszą płytą, którą nagrałem w Kalifornii, był właśnie album Slayera. Zapytałem Andy'ego Wallace'a, czy chciałby pracować jako inżynier przy tej płycie. Przyszedł do miejsca, w którym mieszkałam, czyli do dziwnego loftu na Broadwayu. Pamiętam, że puściłem mu wówczas kilka różnych płyt – AC/DC czy Metallikę – i miałem teorię. Nie opierałem się na byciu muzykiem. Chodziło o bycie fanem i opieraniu się na... myślach. Kiedy słyszę bardzo szybką muzykę, taką jak Metallica, brzmienie jest potężne, tak jak w przypadku płyt rockowych. Wówczas wszystko staje się rozmyte i nie można właściwie usłyszeć szybkich temp. Jeśli grasz szybką muzykę i jeśli dźwięki są potężne, nie ma wystarczająco dużo miejsca na tego typu dźwięki. Nie ma interpunkcji, mamy do czynienia z rozmyciem – powiedział, w długiej rozmowie z Rickiem Beato, Rubin.
W dalszej części wywiadu producent powiedział jeszcze: – Puściłem mu więc płytę Metalliki jako przykład tego, co uważałem za złe. Zapytałem go: "Czy byłoby możliwe nagrać to wszystko w taki sposób, aby brzmiało ciężko i było krótkie, ponieważ muzyka jest szybka i tego właśnie chcemy?". Nie chciałem, aby była plama basu, chciałem, żeby był puls.
Jak wszyscy doskonale wiemy: to się udało. A Reign in Blood do dzisiaj jest uznawane za jeden z najlepszych metalowych albumów wszech czasów. Warto też o tym pamiętać, że Rubin wcześniej nie miał w ogóle doświadczenia z pracą z zespołami reprezentującymi dość ciężkie brzmienia. Wcześniej współpracował tylko z wykonawcami z kręgu hip-hopowego takimi, jak Beastie Boys czy LL Cool J.
Slayer powrócił na scenę!
We wrześniu 2024, po pięciu latach przerwy, na scenę powrócił Slayer. Grupa zagrała 22 września w ramach festiwalu Riot Fest w Chicago. Był to pierwszy z trzech zaplanowanych na ten rok koncertów (niestety, drugi nie doszedł do skutku z powodów warunków atmosferycznych, które zagrażały artystom i publiczności). Slayer ma jeszcze zagrać na festiwalu Aftershock (10 października, Sacramento).
To na razie tyle, jeśli chodzi o potwierdzone koncerty. A co z Europą? Czy jest szansa na koncerty Slayera na Starym Kontynencie? Na to pytanie, nie tak dawno, odpowiedział gitarzysta Kerry King.
– Wiem, że zaraz Europa w końcu do nas zapuka i doda: "Hej, chłopaki, graliście w Ameryce. Chodźcie do nas". Więc nie zdziwiłbym się, gdyby coś takiego się wydarzyło – powiedział muzyk w rozmowie z Metal Injection.