Często nurt ten nazywany jest skrótem NDH. Ta charakterystyczna mieszanka mocno osadzonego w rytmie metalu z elektroniką, a nawet techno nie mogła powstać nigdzie indziej. W latach 90-tych ubiegłego wieku z jednej strony w Niemczech wciąż prężnie działała scena metalowa, zarówno z zespołami z nurtu melodyjnego heavy jak i thrashowymi oraz deathowymi pogromcami scen. Z drugiej strony to właśnie tam rozwijała się kultura techno, z ogromnie bogatą sceną, pełną podgatunków, eksperymentów i pomysłowych artystów.
Obie te subkultury tworzyły swoje hermetyczne światy, muzycznie zdawały się wykluczać. Wspólnie jednak stały w opozycji do komercyjnego i wypranego z uczuć świata kultury masowej w TV i radiu. Metale mieli swoje koncerty w podziemnych klubach, fani techno imprezy w opuszczonych fabrykach. Tak różne pozornie, a tak bliskie w kontestacji mainstreamu plemiona. To musiało się kiedyś połączyć i właśnie NDH jest w pewnym stopniu tego wynikiem.
Z muzyki metalowej artyści wzięli gitary, zachrypnięte, niskie, czasem deklamujące, a czasem krzyczące wokale. Z techno z kolei zaczerpnęli syntezatory, sample i automaty perkusyjne. W tekstach dominuje mroczna tematyka, czasem wręcz obrazoburcza. Nie brakuje balansowania na granicy dobrego smaku lub prób szokowania, jak choćby teksty o przemocy, także seksualnej. Jeśli nie Rammstein to co? W galerii na samej górze znajdziecie kilka naszych propozycji, które pozwolą Wam zacząć przygodę z nurtem Neue Deutsche Härte.