Obserwując dzisiejszą kinematografię i słuchając współczesnej muzyki można dojść do wniosku, że westerny i punkowe brzmienia dawno wyszły z mody. Żyrardowski zespół Pull The Wire swoim najnowszym klipem pokazał, że umiejętnie balansując nutką nowoczesności i czerpiąc z klasyki można osiągnąć bardzo ciekawe rezultaty. Ich tytułowy utwór z najnowszego albumu “Życie to western” to połączenie rockowego brzmienia, chwytliwej melodii oraz tekstu z pogranicza poezji i dosłowności. Jest to propozycja, która może przekonać do siebie nie tylko fanów dotychczasowej, raczej mocniejszej twórczości zespołu - to udany eksperyment muzyczny, który mimo odmiennej kompozycji cały czas prezentuje specyficzny charakter grupy.
Polecany artykuł:
Cały numer powstał na podstawie prostej gitarowej zagrywki, którą słychać na początku utworu - mówi Koziar, gitarzysta zespołu.
Jednoznacznie kojarzyła się wszystkim z westernem. Postanowiliśmy utrzymać ten klimat, dołożyliśmy gwizdanie, klawisze o hammondowym brzmieniu i “kowbojski” tekst.
Śpiewając lekko puszczamy oko do słuchaczy i przekonujemy, że czasem bycie czarnym charakterem i niegrzecznym chłopcem nie trzymającym się reguł, szukającym przygód, jest o wiele ciekawsze niż prowadzenie nudnego, szablonowego życia - wspomina Marszal, wokalista i autor tekstów. - Uznaliśmy, że wydźwięk tego utworu świetnie podsumowuje całość albumu i stąd tytuł piosenki stał się również tytułem całej płyty.
Do singla “Życie to western” powstał dość oryginalny klip w formie lyric video. Jest to minimalistyczna animacja w klimacie westernowym w wykonaniu Kacpra Celucha. W całej animacji widzimy tylko trzy kolory nawiązujące do okładki albumu - czarny, żółty i czerwony. Połączenie tego zabiegu z niskim klatkażem filmu przywodzi na myśl retro kreskówki i komiksy. Autor klipu wizualnie chciał nawiązać do spaghetti westernów, zwłaszcza sekwencji otwarcia filmu "Dobry, zły i brzydki" Sergio Leone. Teledysk tworzony był w dużej mierze w technice animacji rysunkowej, a także rotoskopowej.