Journey, Avenged Sevenfold

i

Autor: Wikimedia Commons/Travis Shinn, mat. prasowe

Wiadomości

Problemy wokalisty Journey na koncercie spowodowała formacja Avenged Sevenfold? Głos zabrał Neal Schon

2024-09-25 12:21

Grupa Journey borykała się z problemami w trakcie tegorocznego koncertu na festiwalu Rock in Rio. W sieci pojawiło się sporo głosów krytycznych w stosunku do występu wokalisty Arnela Pinedy. Czy winna problemom jest... formacja Avenged Sevenfold? Tak uważa gitarzysta Journey.

Avenged Sevenfold winny problemów wokalisty Journey na Rock in Rio?

O formacji Journey zrobiło się ostatnio głośno z powodu koncertu na festiwalu Rock in Rio w Brazylii. W sieci pojawiło się sporo głosów krytycznych w stosunku do występu wokalisty, Arnela Pinedy. Na Facebooku pojawiło się wideo, które szybko stało się viralem. Słychać na nim, jak filipiński piosenkarz miał trudności z poprawnym zaśpiewaniem wielkiego hitu Don’t Stop Believin'.

Wokalista szybko, w mediach społecznościowych zareagował na krytykę i wydał oświadczenie. W poście poinformował, że odejdzie z Journey, jeśli fani będą się tego domagać. 

Pod wspomnianym wpisem pojawiło się mnóstwo wpisów. Większość z nich ma charakter pozytywny. Jak widać: fani Journey najwyraźniej nie chcą, żeby Arnel Pineda po ponad 15 latach odchodził z grupy.

Eska rock: Dzień, w którym Freddie Mercury udzielił ostatniego wywiadu. Muzyk opowiedział o swoim wielkim marzeniu

Teraz głos w tej sprawie zabrał Neal Schon, gitarzysta Journey, który za wszystko wini... formację Avenged Sevenfold, która grała tego samego dnia na festiwalu, ale w roli headlinera. 

Znacznie później dowiedzieliśmy się, że Avenged Sevenfold bardzo nas ograniczył. Oznacza to, że prawie żaden dźwięk nie mógł przedostać się z systemu nagłośnieniowego w kierunku publiczności. To gówniane posunięcie. Spójrzcie na publiczność. Podobało im się, cała reszta to sfabrykowane bzdury – napisał gitarzysta i dodał wideo zarejestrowane w trakcie wspomnianego koncertu. 

Journey to amerykańska formacja, która powstała w 1973 roku. Największe sukcesy zespół odniósł w latach siedemdziesiątych i w kolejnej dekadzie.

W tym roku album z największymi przebojami zespołu Journey, który ukazał się w 1988, osiągnął niesamowity wynik na liście Billboard 200. Dobił do 800. (!) tygodni na wspomnianym zestawieniu. 

Wcześniej tak imponujący wynik na amerykańskiej liście osiągnęły tylko dwa inne albumy: The Dark Side of the Moon Pink Floyd oraz Legend Boba Marleya.

Z kolei krążek Greatest Hits – w styczniu 2024 roku – pokrył się 18-krotną platynę za sprzedaż 18 milionów egzemplarzy w Stanach Zjednoczonych. Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Przemysłu Nagrań (RIAA) jest to trzeci najlepiej sprzedający się krążek typu "the best of" w USA. Lepsze pod tym względem są tylko kompilacje od The Eagles i Billy'ego Joela.

Oto najlepsze zagraniczne albumy z lat 80-tych. To krążki, które dziś są legendarne: