POPIÓR pokazał pierwszy premierowy numer. To oni grali wcześniej z Romanem Kostrzewskim

i

Autor: YouTube

POPIÓR pokazał pierwszy premierowy numer. To oni grali wcześniej z Romanem Kostrzewskim

2023-07-10 11:13

Już pierwsze kilkanaście sekund dźwięków, którymi Popiór przedstawia się publiczności to jasny komunikat: to nie jest próba odcinania kuponów od projektu KAT i Roman Kostrzewski, to nowy etap, osobny projekt.

Chyba każdy fan KATa zna hasło „nie ma KATa bez Romana”. Choć muzycznie najważniejsze kompozycje wyszły w tej kapeli spod rąk Piotra Luczyka oraz Jacka Regulskiego, to jednak głos i teksty Kostrzewskiego sprawiły, że było to coś znacznie więcej niż kolejny z wielu dobrze grających metal zespołów w Polsce.

KAT był marką samą w sobie, pewnego rodzaju symbolem buntu w Polsce przełomów, gdzie spod dominacji komunizmu przechodziliśmy do wolności, ale i z pełnym oddaniem w kwestiach obyczajowych Kościołowi Katolickiemu. Satanizm Kostrzewskiego nie polegał jedynie na tworzeniu obrazoburczych obrazów w tekstach i efekciarskiej prowokacji. Nawiązywał do poezji Tadeusza Micińskiego, puszczał oko do Alistair’a Crowleya, a przede wszystkim przypomniał o naszym, polskim, rodzimym diable, który przez pewien czas trwał w zapomnieniu.

W przeciwieństwie do amerykańskiego diabła o biblijnym rozmachu oraz norweskiego, który ścigał się sam ze sobą na kontrowersje, Kostrzewski obudził z zapomnienia polskiego czorta: istotę będącą blisko człowieka i jego potrzeb. Rozumiejącą go znacznie lepiej niż nieobecny Bóg i jego sztywni poplecznicy, którzy pod pięknymi hasłami gromadzą bogactwa, wpływy i bezkarnie łamią własne normy moralne. Czort ludowy jest prosty, wesoły, to krewny satyra i Dionizosa, który cieszy się cielesnością, żywotnością, zmysłami, nie uznaje kontroli.

Był diabeł, jest szaman

Taki był diabeł Kostrzewskiego, a kto będzie towarzyszył Popiórowi? Owszem, jest to dalej techniczny thrash metal, gdzie trudno nadążyć za wszystkimi zagrywkami Jacka Hiro. Jest moc w riffach, są świetne solówki i chirurgiczna precyzja sekcji rytmicznej. Nie jest to jednak kolejny (a byłby to już trzeci) KAT.

Chris Hofler tekstowo skłania się w stronę dawnych wiar i związków z naturą i szamanizmu. To właśnie w „Międzyświcie” duchowi lekarze i przewodnicy działają na rzecz swoich podopiecznych podczas szamańskich podróży. Pojawiają się „oczy słońc” mrugając do Kostrzewskiego z tekstu, ale znów: to raczej muzyczna erudycja niż przerabianie zmarłego na relikwie na sprzedaż.

Głos i sposób śpiewania Hoflera także jest czymś zupełnie innym niż chaotyczne, często teatralne i nieokrzesane podejście Kostrzewskiego. Chris zdecydowanie lepiej czuje się w melodiach i dłuższych frazach. Ci, którym nie podobały się wariackie zabawy Romana choćby w „Stworzyłem piękną rzecz”, odetchną z ulgą, bo Popiór przedstawił się kawałkiem, który poza oczywistym ciężarem aranżu – można zanucić.

Trzymamy kciuki za ten projekt szczególnie, że narodzinom grupy towarzyszyła dość nieprzyjemna sytuacja między muzykami grającymi wcześniej razem pod szyldem KAT i Roman Kostrzewski. Nowy rozdział i nowa muzyka jak na razie zapowiada się bardzo ciekawie.

Babcia kupiła mu Czarny Album Metalliki! | Skubas w ESKA ROCK