Patton jest wyjątkowy i tego nie musi udowadniać nikomu. Już w czasach z Faith no More jego sześcio-oktawowy głos deklasował konkurencję. Inne projekty muzyka potrafiły wprawić nieprzygotowanych na eksperymenty muzyczne w, delikatnie mówiąc, osłupienie. Wokalista dotykał granic ekstremum w grupach Tomahawk i Fantômas, a czasem wchodzi w buty włoskich śpiewaków w ramach projektu Mondo Cane. Z grupą Mr Bungle przede wszystkim żartuje z konwencji, jednak tutaj chyba potraktował sprawę poważnie.
Na nagraniu możemy zobaczyć jak wokalista gestami zaprasza drona coraz bliżej siebie. W momencie, gdy maszyna znajduje się w jego zasięgu, próbuje ją strącić uderzeniem mikrofonu na kablu. Wokalista jednak nie trafił drona, a ten szybko się oddalił. Gdyby jego operator miał mniej refleksu, maszyna skończyłaby jak głowa Mornay'a, zdrajcy z filmu „Braveheart”. Tak, to ta słynna scena, gdy William Wallace (Mel Gibson) wjeżdża do jego sypialni na koniu i wymierza mu sprawiedliwość kulą na łańcuchu. Auć!
Patton zawsze słynął z krewkiego charakteru, a w ostatnich wywiadach wspominał, że izolacja podczas pandemii pogłębiła jego problemy psychiczne. Z czasem zauważył u siebie skłonność do alkoholu. Do tego doszła agorafobia i stany depresyjne. Stan ten doprowadził od odwołania serii koncertów Mr Bungle w 2021 roku. Trzymamy kciuki, by wokalista czuł się jak najlepiej, a operatorom dronów radzimy, by trzymali bezpieczną odległość od muzyków.
Polecany artykuł: