Piotr Banach zdradził powody odejścia z zespołu Hey. Czy po latach żałuje tej decyzji?

i

Autor: AKPA Dlaczego Piotr Banach odszedł z Hey?

wypowiedzi muzyków

Piotr Banach zdradził powody odejścia z zespołu Hey. Czy po latach żałuje tej decyzji?

Piotr Banach zapisał się w historii polskiego rocka jako założyciel zespołu Hey, którego członkiem i gitarzystą był do 1999 roku, biorąc udział w nagraniach m.in. przełomowego debiutu. Obecnie muzyk spełnia się, współtworząc projekt BAiKA. W jednym z postów w mediach społecznościowych, gitarzysta powrócił jednak do czasów odejścia z Hey.

Historia zespołu Hey zaczyna się tak naprawdę w Szczecinie już pod koniec lat 80. W okresie tym Piotr Banach grał z grupie Kolaboranci, którego skład uzupełnił z czasem basista Jacek Chrzanowski. Za jego pośrednictwem Banach zapoznał się z wokalistką Katarzyną Nosowską. Co ciekawe, Piotr Banach początkowo grał na perkusji, porzucił jednak ten instrument w 1989 roku, by skupić się na gitarze, ale także komponowaniu i pisaniu tekstów, w efekcie czego w 1990 roku opuścił Kolaborantów i założył formację Dum Dum, która prezentowała heavy metalowe brzmienie, a w której to początkowo śpiewała także Nosowska.

Artystka opuściła jednak skład po zaledwie jednym występie, przez co doszło między nią a Banachem do konfliktu i zerwania kontaktów na dwa lata. Gitarzysta w 1992 roku postanowił jednak założyć nowy zespół i odezwał się do Nosowskiej proponując jej, by została jego wokalistką - dziś świat zna ten projekt pod nazwą Hey - grupa określana jest mianem jednej z najważniejszych w historii polskich gitarowych brzmień.

Muzyka rockowa lat 90-tych - Polska. Tak brzmiał rodzimy rock w tej dekadzie!

Odejście Piotra Banacha z Hey

Hey zadebiutował w 1993 roku albumem Fire, który osiągnął bardzo duży krytyczny i komercyjny sukces. Formacja poszła za ciosem i w samych latach 90. nagrała jeszcze cztery płyty: Ho!, ?, Karma i Hey. Wydawnictwo z 1999 roku jest ostatnim, w tworzeniu którego brał udział Banach.

Gitarzysta odszedł z założonego przez siebie zespołu w lipcu tego samego roku, a w składzie zastąpił go Paweł Krawczyk. Od dawna nie jest tajemnicą fakt, że przyczyną odejścia Banacha z Hey było pogorszenie się panujących w grupie relacji. Teraz, dokładnie 25 lat po tych zdarzeniach, gitarzysta postanowił do nich powrócić.

Dlaczego Piotr Banach odszedł ze składu Hey?

30 lipca muzyk zamieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych wpis, wskazując, że równo 25 lat temu miał miejsce jego ostatni występ z Hey. Ten odbywał się na gdańskiej Ołowiance, a publiczność była znacznie oddzielona od grupy - "prawie tak samo, jak my byliśmy daleko od siebie" - pisze muzyk.

Banach opisuje dalej, że Hey z nim w składzie przestał istnieć tak naprawdę już kilka miesięcy później, w wyniku kłótni, do której miało dojść podczas spotkania w domu Katarzyny Nosowskiej, a która zakończyć się miała: "zaskakującym finałem, której to kłótni Kaśka obiecała nigdy mi nie wybaczyć i z tego co wiem, obietnicy tej wierna jest po dziś dzień". Gitarzysta dodaje tajemniczo, że najpewniej kiedyś w końcu zdecyduje się szerzej opisać, co takiego dokładnie wydarzyło się wtedy w Hey, teraz jednak skupi się na podaniu powodów swojej decyzji o odejściu. Jak wskazuje Banach, takowych było kilka i wymienia: "ogólne rozczarowanie show biznesem (młodzieńcze ideały i wyobrażenia poległy w konfrontacji z rzeczywistością), napięcia w zespole (do tego co prawda przywykłem, bo były z nami od lat, ale wtedy nastąpiła ich kumulacja), moje własne kryzysy tożsamościowe i coś, co nazwałbym imperatywem ewolucyjnym manifestującym się ciągłym poszukiwaniem bytu doskonałego". Dalej artysta wskazuje, że od zawsze jest w nim bardzo silne poczucie do tworzenia coraz to nowych projektów, a gdyby nie to, świat nigdy nie poznałby ani grupy Hey, ani Indios Bravos, czy jego najnowszego projektu, czyli grupy BAiKA, która w przyszłym roku świętować będzie 10-lecie obecności na rynku. Gitarzysta daje tym samym do zrozumienia, że nie jest mu tak bardzo żal opuszczenia szeregów Hey i jest wdzięczny, że miał szansę utworzyć wiele innych, równie wartościowych projektów. Poniżej pełny wpis Piotra Banacha:

Sam z siebie bym o tym nie pamiętał, ale gdy Kafi we wstępie do naszego ostatniego koncertu spytała, czy miałem okazję występować już wcześniej w tak niecodziennych okolicznościach? - ruszyła lawina wspomnień. Te niecodzienne okoliczności to wyspa, na której graliśmy oddzieleni od publiczności kilkunastoma metrami wodnej przestrzeni, a wspomnienia dotyczyły analogicznej sytuacji sprzed (prawie co do dnia) lat dwudziestu pięciu, kiedy to zagrałem swój ostatni koncert z zespołem Hey. Było to 30 lipca 1999 roku na gdańskiej Ołowiance, wtedy też publiczność była za wodą, bardzo daleko od nas, prawie tak samo, jak my byliśmy daleko od siebie. Zespołem przestaliśmy być kilka miesięcy wcześniej po roboczym spotkaniu w domu Kaśki, które nieoczekiwanie przekształciło się w wielką kłótnię z zaskakującym finałem, której to kłótni Kaśka obiecała nigdy mi nie wybaczyć i z tego co wiem, obietnicy tej wierna jest po dziś dzień. Co wydarzyło się wtedy, co wydarzyło się wcześniej i co finalnie doprowadziło do naszego rozstania pewnie kiedyś w końcu opiszę, bo wiele osób namawia mnie do tego, teraz jednak chciałbym odpowiedzieć na pytanie, które powraca jak bumerang – czy żałujesz że odszedłeś z Heya? Pytanie jest o tyle zasadne, że Hey był i wciąż jest bardzo popularnym zespołem, więc trudno jest niektórym zrozumieć, że mogłem tak bez żalu zrezygnować ze sławy, pieniędzy i wszystkich tych rozkoszy, które ludziom kojarzą się z popularnością. Powodów mojego odejścia było kilka: ogólne rozczarowanie show biznesem (młodzieńcze ideały i wyobrażenia poległy w konfrontacji z rzeczywistością), napięcia w zespole (do tego co prawda przywykłem, bo były z nami od lat, ale wtedy nastąpiła ich kumulacja), moje własne kryzysy tożsamościowe i coś, co nazwałbym imperatywem ewolucyjnym manifestującym się ciągłym poszukiwaniem bytu doskonałego. Gdy ojciec Stworzyciel zrobił swoje, a potem rzekł – nie wtrącam się, radźcie sobie sami, zajęła się nami matka Ewolucja. Ta, różne ma strategie mające doprowadzić jej dzieci do sukcesu i wciąż szuka kolejnych, bo wie, że tylko w ruchu jest przyszłość, że to, co się nie zmienia karleje, obumiera i w końcu ginie. Po naszej wspólnej matce Ewolucji dziedziczymy różne cechy, jedni dzikość i drapieżne instynkty, inni potrzebę stabilizacji, jeszcze inni niezdecydowanie i zachowania histeryczne – nigdy nie wiadomo jak zmienią się warunki i co nam zapewni przetrwanie. Ja, po tej naszej zapobiegliwej mateczce, odziedziczyłem między innymi to, co jest istotą jej natury – potrzebę ciągłego przestawiania klocków i sprawdzania, co jeszcze uda się z nich zbudować. Cykliczność wyklucza wyjątkowość – w to motto wyposażyła mnie na życie, a że dobre ze mnie dziecko, to idę za głosem jej mądrości. Jakżebym więc miał żałować tego, co stanowi o sensie mojego istnienia? To właśnie to wnoszę do puli.Gdyby nie ten niespokojny gen, który nakazuje mi powoływać do życia wciąż nowe muzyczne byty, grałbym do tej pory w zespole Kryterium, a w najlepszym przypadku w Kolaborantach, z całym szacunkiem oczywiście. Nie byłoby Heya, Indios Bravos, Ludzi Miłych, płyt „Puk, puk” i „Wu-Wei” i nie byłoby w końcu BAiKA. To moje najmłodsze dziecko zdrowo rośnie, rozwija się i daje mi mnóstwo radości. Zerknijcie proszę na ten filmik poniżej i powiedzcie – jak mógłbym żałować, że jestem tu gdzie jestem? - pisze Piotr Banach w swoich mediach społecznościowych.

Oto ciekawostki o albumie "Fire" Hey: