Już od jakiegoś czasu było wiadomo, że David Gilmour pracuje nad nową muzyką, a zagraniczne strony fanowskie Pink Floyd informowały, że artysta szykuje się do wydania w 2024 roku pierwszego od 2015 roku wydawnictwa. Potwierdzenie tych pogłosek nadeszło pod koniec kwietnia, kiedy Gilmour oficjalnie ogłosił, że już 6 września światło dzienne ujrzy jego piąty autorski projekt. Został on zatytułowany Luck and Strange i promowany jest utworem The Piper's Call, który wielu fanów i fanek artysty porównało pod względem brzmienia i ogólnego klimatu do kultowego The Division Bell.
Przy okazji ogłoszenia premiery płyty, wielbiciele Gilmoura zaczęli zastanawiać się, czy promocji krążka towarzyszyć będzie trasa koncertowa, z rozmachu i atrakcyjności których to muzyk słynie. Tego póki co nie wiadomo, jednak w nowym wywiadzie artysta został zapytany o występy hologramów...
David Gilmour o koncertujących awatarach
W wywiadzie dla "Uncut" Gilmour powiedział, że wraz z żoną - dziennikarką, poetką i autorką tekstów Polly Samson, został zaproszony do wzięcia udziału w jednym z pokazów w ramach trasy "ABBA Voyage", na której "występowały" awatary muzyków i artystek słynnej formacji. Muzyk powiedział, że to zdecydowanie świetna propozycja dla największych fanów ABBY, sam program, jego formuła, nie zrobiły jednak na nim większego wrażenia, a najlepiej wspomina wykonanie przez zespół na żywo utworu Does Your Mother Know.
W związku tym wykonawca został zapytany, co myśli o tym, by kiedyś to Pink Floyd powrócił na sceny pod postacią właśnie hologramów. Gilmour odpowiedział, że gdyby ktoś wszystko odpowiednio wymyślił, znalazł na to środki i udałoby się uzyskać zgodę wszystkich żyjących członków grupy i spadkobierców Syda Barretta i Richarda Wrighta (co, jak zaznaczył, na pewno nie będzie proste), to on sam byłby otwarty na taki projekt.