Pierwsze lata liderowania Phila Collinsa w Genesis okazały się być niezwykle intensywne. Grupa rzuciła się w wir koncertowania, doprowadziło to jednak do problemów w życiu prywatnych jej członków. W 1978 roku po zakończeniu trasy wokalista i perkusista wrócił do domu, by ratować rozpadające się małżeństwo, jego próby nie powiodły się jednak. Emocje, związane z rozstaniem Collins postanowił przedstawić na pierwszym w pełni autorskim wydawnictwie, czyli Face Value z 1981 roku. Płyta okazała się być ogromnym sukcesem, a to za sprawą promującego go singla In the Air Tonight. Artysta nie zwalniał tempa i już rok później wydał kolejne wydawnictwo, Hello, I Must Be Going!.
Po tej premierze Collins ponownie skupił się na zespole, z którym w 1983 roku wydał świetnie przyjęty - i jeszcze lepiej sprzedający się - album, zatytułowany po prostu eponimem. Działo się dużo - ciągły niemal proces nagrań, bycie praktycznie non stop w trasie. Collins w międzyczasie jednak po raz drugi wziął ślub i oczywiście nadal kontynuował karierę solową.
Przełom za przełomem
Wydawać by się mogło, że tak intensywnie pracujący, tworzący i koncertujący Collins z każdym kolejnym wydawnictwem będzie się wypalał. Muzyk jednak pozostawał wciąż pełen inspiracji - po pogodzeniu się z rozstaniem i rozpoczęciu nowego związku zdecydował się on wykorzystać nowe towarzyszące mu emocje i nagrać kolejny, trzeci już swój solowy album. Tym razem artysta chciał zrobić coś innego, dynamicznego, niemal tanecznego, zapełnionego przy tym piosenkami miłosnymi. Podczas pierwszych wstępnych prac Phil po prostu dobrze się bawił i dużo improwizował - to właśnie z takich działań narodziły się największe klasyki z nadchodzącego wydawnictwa, z One More Night i Sussudio na czele.
Muzyk nie porzucał jednak tematów bardziej zaangażowanych, chętnie podejmował się współprac, efektem czego było pojawienie się w studiu m.in. Stinga, którego wokal słyszymy w utworze Long Long Way to Go czy Petera Gabriela, który dośpiewał się w Take Me Home. Nowe życie, nowe energia, napędzana ciągłymi sukcesami kariera - to się nie mogło inaczej skończyć.
Ciekawostki o "“No Jacket Required"
Trzeci studyjny album Phila Collinsa, No Jacket Required, ukazał się dokładnie 18 lutego 1985 roku. Płyta została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków, osiągnęła przy tym ogromny sukces komercyjny. W 2001 roku wydawnictwo pokryło się diamentem w USA za sprzedaż aż 12 milionów egzemplarzy - na całym świecie sprzedało się ich ponad 25 milionów, co czyni No Jacket Required jednym z najlepiej sprzedających się albumów wszech czasów. Muzyk otrzymał za wydawnictwo trzy statuetki Grammy, w tym za 'Album Roku', kolejno promował je na światowej trasie koncertowej - na fali sukcesu w lipcu tego samego roku Collins wystąpił na Live Aid, grając tak w Londynie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Jakie ciekawostki skrywa No Jacket Required? Sprawdź w galerii na otwarciu artykułu!