Już dosłownie za kilka dni, w piątek 1 grudnia i w sobotę 2 grudnia, zespół Kiss zagra dwa ostatnie pokazy w ramach swojej pożegnalnej trasy koncertowej. Występy odbędą się w słynnym Madison Square Garden, a drugi z nich będzie transmitowany na żywo, a dostęp do niego będą mogli wykupić fani z całego świata (TU znajdziesz szczegóły na ten temat). Choć większość fanów wątpi w to, czy naprawdę formacja zejdzie ze sceny i zakończy działalność, to wiele na to wskazuje. Gene Simmons podkreśla jednak, że decyzja ta nie oznacza końca samej marki, jaką przez lata stało się "Kiss". Jakiś czas temu pojawiły się plotki o planowanym programie, w którym szukani będą Ci, którzy będą dalej występować pod szyldem "Kiss", wiadomo też, że w drodze na platformę Netflix jest film biograficzny o legendzie shock rocka.
Problemy zdrowotne Paula Stanleya na finiszu pożegnalnej trasy
Przykra niespodzianka spotkała fanów Kiss z Kanady. Dwa tamtejsze koncerty zostały odwołane, a to ze względu na problemy zdrowotne Paula Stanleya. Muzyk zachorował na grypę i musiał poddać się leczeniu, w swoich social mediach udostępnił nawet zdjęcie, na którym była mu podawana kroplówka. Teraz artysta opowiedział o chorobie nieco więcej.
Niestety, sezon jesienny niemal nierozłącznie łączy się z okresem zachorowań na grypę. Dolegliwość jest niezwykle uciążliwa i wiąże się z ogromnym osłabieniem, bólami całego ciała, sennością, a co najgorsze bardzo wysoką gorączką. W ramach sesji Q&A przed koncertem w Indianapolis, Stanley zdradził, że bardzo ciężko przeszedł chorobę i sam jest zdziwiony, że ta dosłownie go powaliła, gdyż, jak napisał wokalista: "Byłem w stanie występować z pękniętymi żebrami, z gorączką, ale teraz naprawdę myślałem, że to koniec". Na szczęście muzykowi udało się wrócić do formy i zdaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie nadchodzącym ostatnim koncertom.
Polecany artykuł: