Paul Di'Anno otwarcie o relacjach z Bruce'em Dickinsonem
Paul Di'Anno to były wokalista brytyjskiej formacji Iron Maiden. Zaśpiewał on na dwóch pierwszych albumach zespołu: Iron Maiden (1980) oraz Killers (1981). We wrześniu 1981 roku Di'Anno został jednak wyrzucony z grupy. Zastąpił go w składzie Bruce Dickinson, który zadebiutował w IM pod koniec października tego samego roku.
Co ciekawe, panowie po raz pierwszy spotkali się ze sobą w tym roku (od momentu odejścia Di'Anno z IM). Doszło do tego w Chorwacji. Moment spotkania uwiecznił natomiast na nagraniu menedżer Di'Anno, Stjepan Juras. O czym rozmawiali wówczas wokaliści? Ten temat pojawił się w jednym z ostatnich wywiadów z Di'Anno.
Nasza rozmowa była prywatna, więc nic więcej na ten temat nie powiem. Wszyscy myślą, że się nienawidziliśmy, ale to jest bzdura. To wymyśliła prasa. Znamy się, od kiedy śpiewał w zespole Samson. Między nami wszystko jest w porządku – powiedział były wokalista Iron Maiden w wywiadzie dla Stonedead Festival.
W innej rozmowie, w programie The Neil Jones Rock Show, przyznał natomiast: – Uścisnęliśmy się i odbyliśmy krótką pogawędkę, która oczywiście jest prywatna. Prasa nagłośniła złe rzeczy, że się nie lubimy itd. Wszystko jest jednak w porządku. Przez te lata trochę na mnie warczał, a ja od czasu do czasu mu odpowiadałem. To sprawiało, że wszystko było interesujące. Tak, to świetny piosenkarz. Absolutnie genialny.
Bruce Dickinson nie był zachwycony umiejętnościami Paula Di'Anno
Bruce Dickinson, w rozmowie dla Record Collector, wrócił myślami do momentu, w którym po raz pierwszy na żywo zobaczył Iron Maiden. Dickinson był wówczas wokalistą w zespole Samson.
– Po raz pierwszy zobaczyłem Maiden w Music Machine w Camden. Samson tego wieczoru był główną gwiazdą, ponieważ nasz menadżer sfinansował koncert i powiedział: "Chcemy zająć pierwsze miejsce", chociaż tak naprawdę na to nie zasługiwaliśmy. Stało się to oczywiste, kiedy na scenę wszedł Iron Maiden. Słyszałem plotki o tym, jak dobrzy są, pomyślałem więc, że ich zobaczę. Nigdy wcześniej nie widziałem Deep Purple, ale czułem, że tak właśnie musiały wyglądać ich koncerty w najlepszym okresie. Wywołali burzę – przyznał. – Di'Anno był w porządku, ale nie miał tej pary w swoim głosie. Jego głos doszedł tak daleko, że nic z niego więcej nie mógł wycisnąć. Widziałem jednak możliwości reszty zespołu. Pamiętam doskonale, że pomyślałem wówczas: "Dobry Boże, bardzo chciałbym być frontmanem tego zespołu". Gdy tylko skończyli grać, wszyscy obecni opuścili salę, a my zagraliśmy dla jakichś trzech osób.