Gdy kilkanaście dni temu Ozzy Osbourne i Black Sabbath ogłosili wyjątkowe wydarzenie, na którym zagrają, żegnając się tym ostatecznie i finalnie ze sceną, szybko stało się jasne, że w 2025 roku będzie miał miejsce moment szczególny dla historii metalu. Nastawieni na ostatni wspólny koncert oryginalnego składu pionierów heavy metalu i zmagającego się z coraz poważniejszymi problemami zdrowotnymi "Księcia Ciemności", fani i fanki masowo ruszyli po zakup biletów. Możliwość ich nabycia dziś zaliczają oni do kategorii cudu, a ewentualna szansa, by wejściówki zdobyć wiązała się z koniecznością spędzenia kilku godzin w kolejkach - i wydatkiem rzędu tysięcy funtów.
Sprzedaż już za nami, świat szykuje się na wielkie wydarzenie - tymczasem w tle tego wszystkiego cały na biało wchodzi Ozzy z bardzo zaskakującym stwierdzeniem...
Black Sabbath swoje, a Ozzy swoje?!
W swojej autorskiej audycji "Ozzy Speaks" w stacji radiowej SirusXM muzyk wyznał, że... nie ma w planach zagrania pełnego setu z kolegami z Black Sabbath. Ze słów "Księcia Ciemności" wynika, że pojawi się on u boku Tony'ego Iommi, Geezera Butlera oraz Billa Warda, by wykonać "kilka kawałków". Jak to dokładnie ma wyglądać? Czy w wybranych klasykach za mikrofonem stawać będą ogłoszeni jako goście specjalni inni muzycy? Tego najpewniej będziemy się dowiadywać na przestrzeni nadchodzących miesięcy.
Z dalszej części wypowiedzi muzyka wynika, że za taki stan rzeczy odpowiedzialna jest jego kondycja zdrowotna. Ozzy zmuszony jest robić wszystko dla swojego komfortu i tak, by być w stanie dać 5 lipca na Villa Park w Birmingham de facto dwa występy.
Nie planuję zagrać pełnego setu z Black Sabbathm, pojawię się tylko w małych fragmentach i kawałkach. Robię, co mogę, na ile będę się czuć komfortowo. Staram się stanąć na nogi, ale nie wyskakuje już tak szybko rano z łóżka, zajmuje mi to więcej czasu, ale jeszcze nie umarłem. Nadal aktywnie robię wiele rzeczy - wyznał Ozzy.