Wszyscy kojarzymy Ozzy'ego Osbourne'a jako jedynego w swoim rodzaju "Księcia Ciemności", jedną z kluczowych postaci dla światowego heavy metalu. Być może jednak nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że muzyk ma na swoim koncie kilka filmowych - i dubbingowych - ról!
Po raz pierwszy Ozzy pojawił się na dużym ekranie w 1986 roku w horroro-musicalu Metalowa zemsta, kolejno dopiero niemal dekadę później pojawił się w filmie The Jerky Boys: The Movie. Osbourne grał także samego siebie, m.in. w biografii Howarda Sterna, czyli Części intymne, głośnej komedii Austin Powers i Złoty Członek czy filmie Ghostbusters: Pogromcy duchów z 2016 roku. Głos "Księcia Ciemności" słyszeliśmy za to chociażby w Moulin Rouge! albo animacji Gnomeo i Julia. Okazuje się, że naprawdę mało brakowało, by Osbourne zagrał w prawdziwym klasyku...
Dlaczego Ozzy nie zagrał w "Piratach z Karaibów"?
Sharon Osbourne, żona i menedżerka Ozzy'ego, była ostatnio gościnią w podcaście "The Magnificent Others", którego prowadzącym jest Billy Corgan z The Smashing Pumpkins. W rozmowie muzyk sporo miejsca poświęcił omówieniu zarządzania przez kobietę karierą własnego męża. Przy tej okazji Sharon postanowiła wyjawić największy błąd, jaki, jej zdaniem, popełniła w tej materii.
Pani Osbourne wyznała, że Ozzy dostał propozycję zagrania w filmie Piraci z Karaibów: Na krańcu świata, czyli trzeciej części kultowej serii. Muzyk miałby się w niej wcielić w postać Kapitana Teague'a - tak, dokładnie tego samego, którego ostatecznie zagrał Keith Richards z The Rolling Stones! Co najciekawsze, to Sharon podjęła ostateczną decyzję w tej sprawie, nie mówiąc nawet Ozzy'emu o tej propozycji. Jak wyznała w podcaście, dziś właśnie ten moment postrzega jako swój największy błąd w całej karierze jako menedżerki Osbourne'a.