Oto przykład jak nie powinno się imprezować. Billy Idol kiedyś zabalował tak, że musiało interweniować wojsko

i

Autor: ImagePressAgency/face to face/FaceToFace/REPORTER

Oto przykład jak nie powinno się imprezować. Billy Idol kiedyś zabalował tak, że musiało interweniować wojsko

2023-08-02 11:36

Ktoś kiedyś powiedział, że żadna dobra historia nie zaczyna się od szklanki mleka i miał oczywiście na myśli konsumpcję napoi wyskokowych. Rock’n’rollowe życie niektórych wykonawców usłane jest opowieściami, które ich biografowie pamiętają o wiele lepiej niż oni sami, ze względu na stan, w którym wtedy byli. My, w ramach zachęty do bezpiecznej zabawy w wakacje, przypominamy pewien epizod z życia Billy’ego Idola.

O tej przygodzie opowiedział na łamach magazynu Classic Rock. Wokalista, który dziś jest przykładnym, grzecznym i czystym dziadkiem ukochanych wnuków, dzięki czemu ma zdrowie na nagrywanie i występowanie, w latach 80-tych żył na krawędzi. Zaraz po oszałamiającym sukcesie jego drugiej płyty „Rebel Yell” kariera wokalisty wystartowała niczym rakieta. Jednocześnie jednak wciągnęło go pełne używek i ciągłego imprezowania życie, przeplatane z trasami koncertowymi, prawdziwie wyniszczające dla organizmu.

Dodatkowo dopuścił się zdrady w związku, na czym przyłapała go ówczesna partnerka Perri Lister. W latach 80-tych śpiewała w chórkach u Idola i wielu innych artystów, ich związek przetrwał do 1989 roku. To właśnie wtedy doszło do ujawnienia zdrady i prawdziwie „dzikich wakacji” muzyka. Chcąc odciąć się od toksycznego środowiska showbiznesu i zrujnowanego związku za namową przyjaciela wyjechał na Tajlandię. Co złego mogło się wydarzyć?

Z początku było grzecznie, panowie głównie się alkoholizowali i trzymali z dala od narkotyków, jednak po tygodniu takiej imprezy postanowili wejść na kolejny poziom i poszukali czegoś lokalnego. Wtedy się zaczęło.

- Poprosiliśmy naszego taksówkarza by załatwił nam coś do wciągania – opowiada Billy Idol – A on wrócił z tajemniczą fiolką. Nie była to kokaina, bo zwykle nie pakuje się jej w ten sposób.

Wewnątrz naczynka znajdowała się heroina, która okazała się tak silna i natychmiastowo uzależniająca. Wedle relacji muzyka doprowadzenie się z powrotem do stanu, który pozwoliłby mu wrócić do USA (14-godzinny lot, którego nie można przecież przejść na głodzie lub zejściu) zajęło sporo czasu i kosztowało jeszcze więcej zdrowia.

- Problem w tym, że mieliśmy ze sobą bardzo dużo Valium oraz silne środki uspokajające – wspomina gwiazdor – Zmieniały mi one zupełnie osobowość. Stawałem się agresywny, niszczyłem rzeczy, a w tamtych czasach podnosiłem ciężary i byłem bardzo silny. Wydaje mi się, że przeszliśmy przez kilka hoteli zanim tajska armia odeskortowała mnie poza ten kraj na noszach.

Według często powtarzanej legendy wojskowi mieli unieszkodliwić Idola za pomocą usypiającej strzałki, jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że silny środek uspokajający wstrzyknęła mu pielęgniarka. Prawo Tajlandii traktowało wtedy posiadanie narkotyków jako poważne przestępstwo i mogło się to skończyć wieloletnim wyrokiem w tamtejszym więzieniu.

Ostatecznie przywiązany do noszy i eskortowany przez mundurowych wrócił do Stanów, gdzie kontynuował swoje heroinowe szaleństwo aż do momentu, gdy trafił do szpitala po wypadku motocyklowych, w którym otarł się o śmierć. Tam powstanie piosenka „Heroin”, która znajdzie się na albumie, na którym Idol wyprzedził epokę o 30 lat, zatytułowanym „Cyberpunk”. Opisaliśmy jego historię w naszym cyklu „Najgorsze okładki świata”.

Trzeba przyznać, że wokalista miał ogromne szczęście, że udało mu się wywinąć od spędzenia wyroku w tajskim więzieniu, a dla nas wszystkich powinno być to nauczką, żeby niesprawdzonych specyfików nie próbować, niezależnie czy na wakacjach, czy też nie, bo mogą okazać się pierwszym krokiem do tragedii.

Historia z Koprem: Największy skandal w historii polskiego rocka