O zespole Red Hot Chili Peppers nie przestaje być głośno. Formacja całkiem niedawno zakończyła swoją światową trasę koncertową, w ramach której zawitała także do Polski. 21 czerwca 2023 roku warszawski PGE Narodowy wybrzmiał nie tylko największymi przebojami legendy funk rocka, ale też najlepszej jakości punk rockową klasyką, spod szyldu Iggy'ego Popa. Oczywiście byliśmy obecni na miejscu - sprawdź poniżej naszą relację z warszawskiego występu!
ZOBACZ: Red Hot Chili Peppers zagrali na Narodowym - relacja!
Najlepszy album RHCP według Flea
Trasa trasą, ale trzeba też znaleźć czas na projekty poboczne! Takiego właśnie, pod postacią własnego podcastu, podjął się Flea. Basista opowiedział o "This Little Light" w wywiadzie dla dziennika "Los Angeles Times". Muzyk nie tylko wspomniał o pamiętnym odcinku z udziałem Anthony'ego Kiedisa, ale także spojrzał na dotychczasową dyskografię "czerwonych papryczek". Flea zdecydował się wskazać, który krążek swojej formacji uważa za najlepszy, a który wolałby jednak nagrać na nowo.
Jeśli chodzi o ten najlepszy z najlepszych, to basista jest raczej zgodny z opinią publiczną i postawił na legendarny Blood Sugar Sex Magik. Flea zaznaczył jednak, że nie jest fanem każdego jego aspektu, jak chociażby kawałka The Greeting Song. Muzyk równie wysoko stawia słynne Californication, zdradzając przy okazji, że płyta ta jest ulubioną dla Adele!
Powiedziałbym, że to "Blood Sugar Sex Magik", ale jest tam kilka melodii, które moim zdaniem nie powinny się tam znaleźć z perspektywy czasu. "The Greeting Song" nie jest wystarczająco dobra - powiedzial Flea.
TEN album Flea chciałby nagrać na nowo!
Jeśli zaś chodzi o mniej udane nagrania, to Flea mówi wprost, że nie jest do końca zadowolony z debiutu Red Hot Chili Peppers. Basista jest zdania, że na The Red Hot Chili Peppers trafiły naprawdę dobre piosenki, jednak ze względu na brak doświadczenia i chemii między członkami ówczesnego składu, nie wyszedł z tego zbyt dobry album. Basista nie ukrywa, że bardzo chciałby nagrać debiut na nowo, z Chadem Smithem i Johnem Frusciante, nie może jednak znaleźć zwolenników dla swojego pomysłu.
Zawsze żałuję sposobu, w jaki zrobiliśmy pierwszy album. Myślę, że piosenki są naprawdę dobre. Ale Jack i Hillel odeszli i zatrudniliśmy tych dwóch innych facetów: Jacka Shermana i Cliffa Martineza. Obaj byli świetnymi muzykami, ale połączenie nie było tak głębokie, jak z facetami, z którymi zaczynaliśmy. Często chciałem wrócić i ponownie nagrać ten album, ale nigdy nie mogę nikogo do tego namówić - zdradza Flea.